Trybuna Ludu, sierpień 1952 (V/213-243)

1952-08-01 / nr. 213

2 Pielro [Nenni o Kanale Wołsra-Don (f) MOSKWA (PAP). Przeby­wający w Związku Radzieckim sekretarz generalny Włoskiej Partii Socjalistycznej . Pietro Nenni podzielił się na łamach „Litieraturnoj Gaziety“ wraże­niami ze zwiedzenia Kanału Wołga — Don. Pietro Nenni pisze m. in.: Miałem szczęście być obec­nym na uroczystym otwarciu Wołżańsko - Dońskiego Kanału Żeglownego im. Lenina i prze­być trasę tego kanału od pierw­szej do ostatniej śluzy. Zarów­no ja, jak i obecni ze mną to­warzysze włoscy pełni jesteś­my zachwytu dla tego najwięk­szego na świecie dzieła pracy i techniki. ! Nowe zwycięstwo narodu ra­dzieckiego — Kanał Wołga — Don — uważam za dalsze roz­winięcie zwycięstwa pod Sta­lingradem odniesionego przed 10 laty. Zwycięstwo to wska­zuje masom pracującym całego świata, że dla człowieka nie istnieje nic niemożliwego chwilą, gdy jego twórcza ener­z gia postawiona jest,. jak w Związku Radzieckim, w służ­bę postępu i pokoju. Dlatego kanał im. Lenina jest wyjątkowo cennym wkładem w dzieło pokoju. &FMD popiera ucbwa.ę o zwołaniu Kongresu Narodów w Obronie Polioju ({) OSLO (PAP). Na odbywa­jącej się w Oslo sesji Komitetu Wykonawczego Światowej Fe­deracji Młodzieży Demokratycz­nej uchwalono następujące re­zolucje: „O udziale SFMD w przygotowaniach do Narodów w Obronie Kongresu Pokoju", „O przygotowaniach do Między­narodowej konferencji w obro­nie praw młodzieży“ oraz „O zwołaniu sesji' Rady ŚFMD". W rezolucji „O udziale SFMD w przygotowaniach do Kongre­su Narodów w Obronie Pokoju“ Komitet Wykonawczy SFMD popiera w całej pełni uchwałę Światowej Rady Pokoju w spra­wie zwołania w dniu 5 grud­nia br. w Wiedniu Kongresu Na­rodów w Obronie Pokoju. Komitet Wykonawczy posta­nowił zwołać sesję Rady SFMD w grudniu 1952 r. Bilans płatniczy Anglii stale pogarsza się (f) LONDYN (PAP). W bry­tyjskiej Izbie Gmin toczyła się dwudniowa debata nad rządo­wą polityką gospodarczą. Expo­se ministra skarbu Butlera spot­kało się z ostrą krytyką opo­zycji labourzystowskiej. B. minister skarbu Gaitskell podkreślił, że sytuacja waluto­wa W. Brytanii jest wysoce nie­pokojąca. B. minister handlu. Wilson stwierdził, że obecna sy­tuacja na odcinku bilansu płat­niczego Anglii jest znacznie gorsza, niż przed 9 miesiącami. Opozycja labourzystowska wniosła do projektu rezolucji rządowej poprawkę stwierdza­jącą, że rząd nie potrafił opra­cować właściwego programu, zapewniającego W. Brytanii ró­wnowagę ekonomiczną. Popraw­ka ta była równoznaczna z Vo­tum nieufności. Większością za­ledwie 25 głosów poprawka ta została odrzucona przez Izbę Gmin. Związkowcy Tri zon i i potępiają politykę Adenauera (f) BERLIN (PAP). W Niem­czech zachodnich narasta ruch protestacyjny przeciwko anty­­robotniczej ustawie o „regula­minie dla przedsiębiorstw“. Na wiecach i zebraniach przeszła milion członków zachodnio-nie­­mieckich związków zawodo­wych zdecydowanie potępiło politykę Adenauera Hitlerowcy biorą udział w odbudowie przemysłu lotniczeao Trizonii (f) BERLIN (PAP). Jak dono­si agencja ADN, zachodnio-nie­­mieccy konstruktorzy samolo­tów mają udać się we wrześ­niu do Londynu dla przeprowa­dzenia rokowań w sprawie od­budowy przemysłu lotniczego w Niemczech zachodnich. W roz­mowach londyńskich, oprócz konstruktorów Henkla i Dor­­niera. wezmą również udział przedstawiciele utworzonych niedawno zakładów „Junkers Flugzeug Werke“, których jed­nym z właścicieli jest siostrze­niec Adenauera. Według doniesień dziennika „Wiesbadener Kurier“, prowadzono już rozmowy prze­w sprawie zapewnienia koniecz­nych środków dla odbudowy przemysłu lotniczego w Niem­czech zachodnich. W przemyśle lotniczym mają być zatrudnie­ni konstruktorzy i specjaliści hitlerowscy. TRYBUNA LUDU USA dążą do zerwania rokowań w Panmundżon i rozszerzenia agresji Komentarz agencji Nowych Chin (f) PEKIN (PAP). Specjalny korespondent agencji Nowych Chin donosi z Kaesongu; Prowokacyjne ogłoszenie przez Harrisona — niezwłocznie pc zakończeniu posiedzeń przy drzwiach zamkniętych — tygod­niowej przerwy w posiedzeniach plenarnych jest częścią realizo­wanego przez Waszyngton ogól­nego planu przewlekania i tor­pedowania trwających już prze­szło rok rokowań rozejmowycb i spotęgowania wojny na pół­wyspie koreańskim. Harrison zgodził się na roko­wania przy drzwiach zamknię­tych, mając niemożliwiający gotowy plan u­­uregulowanie sprawy repatriacji jeńców wo­jennych. Plan ten przewidywał: 1) zatrzymanie przeszło połowy jeńców wojennych, znajdują­cych się w ręku Amerykanów, zwłaszcza jeńców chińskich; 2) wydanie jeńców koreańskich i chińskich w ręce Li Syn-mana i Czang Kai-szeka; 3) dokony­wanie aktów prowokacji poza *alą konferencyjną — masowe mordowanie ludności cywilnej Phenjanu, niszczenie służących celom pokojowym obiektów na rzece Jaluczian, bombardowanie i ostrzeliwanie miast chińskich oraz podejmowanie operacji morskich u wybrzeży chińskich; 4) brutalne, prowokacyjne akty torpedowania posiedzeń konfe­rencji w celu narzucenia dłu­gich przerw i całkowitego zer­wania rokowań. Jednostronne zerwanie przez Amerykanów rokowań w spra­wie repatriacji jeńców wojen­nych zbiegło się z podejmowa­nymi przez nich na Międzyna­rodowej Konferencji Czerwone­go Krzyża w Toronto próbami przewlekania dyskusji nad sprawą humanitarnego trakto­wania jeńców wojennych zgod­nie z postanowieniami Konwen­cji Genewskiej. Stanowi to jaw­ne potwierdzenie przez rząd a­­merykański faktu, że jego zde­maskowane kłamstwo, jakoby jeńcy koreańscy i chińscy nie chcieli wrócić do domu, nikogo już dłużej nie może oszukać. Jest to dla Waszyngtonu tylko pre­tekst, który ma mu umożliwić realizację jego planu zerwania rokowań w sprawie rozejmu i rozszerzenia wojny, aby zagrozić pokojowi na Dalekim Wschodzie i na całym świecie. W ciągu pierwszych 4 mie­sięcy br. — pisze dziennik — na froncie panował względny spokój, lecz w maju agresorzy amerykańscy wzmogli działania bojowe. Walki, jakie toczyły się w czerwcu i lipcu nie przyniosły żadnych korzyści agresorom a­­merykańskim. Linia frontu po­została bez zmian. Formacje Koreańskiej Armii Ludowej w ścisłym współdziałaniu z od­działami ochotników chińskich pomyślnie odpierały ataki i śmiałymi kontratakami oraz o­­gniem artyleryjskim i broni ma­szynowej pokrzyżowały plany nieprzyjaciela i zadały, mu du­że straty w ludziach i sprzęcie. Doznawszy porażki w wal­kach na lądzie, agresorzy ame­rykańscy próbują znaleźć roz­strzygnięcie za pomocą lotnic­twa. Imperialiści amerykańscy wzmagając barbarzyńskie bom­bardowania, ludności cywilnej miast i wsi Korei północnej, do­konują również coraz częstszych prowokacji wobec Chin Ludo­wych. Prowokacją było również ce­lowe bombardowanie przez sa­moloty amerykańskie w począt­kach lipca obszarów, znajdują­cych się w pobliżu Panmun­dżon. W tym samym celu lot­nictwo amerykańskie bombar­duje także obozy jeńców wo­jennych w Korei północnej. Dążenie Amerykanów do roz­szerzenia działań wojennych, potwierdzają oficjalne wiado­mości o zwiększeniu liczby wojsk interwencyjnych w Ko­rei. Dowództwo amerykańskie w Korei zostało zreorganizo­wane, czego również nie można w inny sposób wytłumaczyć, niż chęcią rozszerzenia działań wojennych. Wynika z tego jasno, że koła rządzące USA dążą do zerwa­nia rokowań o rozejm w Korei i rozszerzenia wojny agresyw­nej w Azji, Fiasko akcji wojsk amerykańskich (f) MOSKWA (PAP). Dzien­nik „Krhsnaja Zwiezda“ zamie­ścił kolejny przegląd działań wojennych w Korei. (f) PEKIN (PAP). W komuni­kacie ogłoszonym w Phenjanie dnia 31 lipca br. dowództwo na­czelne Koreańskiej Armii Ludo­wej podało, że oddziały armii ludowej i ochotników chińskich odpierały na poszczególnych od­cinkach frontu' ataki nieznacz­nych oddziałów wywiadowczych nieprzyjaciela. Walki w Korei W kilku zdaniach NOTA BUŁGARII DO JUGOSŁAWII (f) SOFIA (PĄP). 30 lipca br. Mi­nisterstwo Spraw Zagranicznych Bułgarskiej Republiki Ludowej wy­stosowało do ambasady jugosło­wiańskiej w Sofii notę, w której o­­stro protestuje przeciw prowoka­cyjnemu zachowaniu się attache tej ambasady Dizdarowicza oraz towa­rzyszących mu urzędników usiłują­cych systematycznie wywoływać in­cydenty z obywatelami i władzami bułgarskimi. PRZED POWROTEM PABLO NERUDY DO CHILE (f) NOWY JORK (PAP). Dziennik chilijski „Demokracia" podaje, że wkrótce ma powrócić do kraju, przebywał ący od 4 lat na wygna­niu. wybitny poeta chilijski Pablc Neruda. Krętactwa i wściekłość prasy amerykańskiej z powodu sukcesów sportowców ZSRR na Olimpiadzie MOSKWA. Agencja TASS po­daje z Nowego Jorku: Na długo przed rozpo­częciem XV Igrzysk Olim­pijskich w Helsinkach, pra­sa amerykańska szeroko rekla­mowała drużynę olimpijską Stanów Zjednoczonych, jako „najsilniejszą w historii ame­rykańskiego sportu“ i przepo - wiadała jej nie ulegające dy­skusji zwycięstwo według nie­oficjalnej punktacji drużynowej. Jak wiadomo, klasyfikacja drużynowa podczas Igrzysk O- limpijskich nie jest prowadzo­na, jednakże, na mocy ustalo­nej przez Stany Zjednoczone tradycji, stosuje się nieoficjal­ne podsumowywanie punktów w klasyfikacji drużynowej, we­dług systemu: 10 — 5 — 4 — 3 —2—1 punktów za sześć pierw­szych kolejnych miejsc. We­dług innego systemu, przyjęte­go w Europie, za pierwsze miej­sce liczy się 7 punktów, dalej 5 — 4 itd. Od 1898 r. począwszy Stany Zjednoczone stale wychodziły zwycięsko w tej nieoficjalnej klasyfikacji drużynowej (z wy­jątkiem Igrzysk Olimpijskich w 1936 r., kiedy to pierwsze miej­sce zajęły Niemcy). Gdy XV Igrzyska Olimpijskie zakończą się — pisał „Saturday Evening Post“ — Stany Zjed­noczone w wyniku nieoficjalnej, lecz szeroko stosowanej punk­tacji w klasyfikacji drużynowej, zajmą pierwsze miejsce i znaj­dą się daleko przed Związkiem Radzieckim. W pierwszych dniach trwa - nia Igrzysk Olimpijskich, wszy­stkie dzienniki amerykańskie skrupulatnie podawały podsu - mowania nieoficjalnej punktacji w klasyfikacji drużynowej we­dług amerykańskiego systemu. Skoro jednak różnica w punk­tach poczęła szybko zwiększać się na korzyść drużyny ZSRR, szereg pism, jak np. „New York Herald Tribüne“, „New York Journal — American“, wystąpił przeciwko temu syste­mowi punktacji, mimo że zo­stał on wprowadzony przez Stany Zjednoczone. Komentator sportowy dziennika „New York Journal — American“, Louis Burton zaproponował nagle wprowadzenie nowego, wygod­nego dla USA, systemu punkta­cji przy klasyfikacji drużyno - wej, tzw. „system generała Mac Arthura“. Zbyteczne jest zapy­tywać, kto wygra dzięki temu systemowi — pisze Burton Wygramy my. Widocznie poważne sukcesy zawodników radzieckich, zajmu­jących pierwsze miejsce w nie­oficjalnej tabeli olimpijskiej w Helsinkach, wywołały ukazanie się przepojonego żółcią, pozba­wionego całkowicie szlachetne­go ducha sportowego, artykułu na łamach „Washington Post“. Autor artykułu pisze, że zawod­nicy radzieccy, odnosząc zwy-cięstwo na Olimpiadzie, „czy­nią to dla celów propagando­wych i politycznych“. Artykuł, aczkolwiek z dużą niechęcią, stwierdza, że mimo iż Amery­kanie odnieśli znacznie więcej sukcesów niż przed czterema la­ty w Londynie,... to jednak Ro­sjanie przodują pod względem ilości punktów i wszystko prze­mawia za tym, że będzie prześcignąć, trudno ich zwłaszcza teraz, gdy już zakończyły się konkurencje w lekkiej atletyce. Rozdzierając szaty z powodu tego, że gimnastycy amerykań­scy, „wziąwszy udział w zawo­dach, wylądowali na szarym końcu“, autor artykułu usiłuje zdyskredytować gimnastykę ja­ko „niepełnowartościowy sport“. W konkluzji dziennik wyraża oburzenie, że „właśnie amery­kańscy komentatorzy sportowi wprowadzili głupi zwyczaj pod­sumowywania punktów w kla­syfikacji drużynowej podczas Igrzysk Olimpijskich“ Obrady Konferencji Czerwoneqo Krzyża w Toronto Przejęcie rezolucji polskiej wzywającej wszystkie rządy do ratyfikowania konwencji genewskiej (f) OTTAWA (PAP). Dnia 30 iipca komisja ogólna Międzyna­rodowej Konferencji Czerwone­go Krzyża debatowała nad kwe­stią przestrzegania postanowień konwencji genewskich oraz ich ratyfikacji Delegat Koreańskiej Republi­ki Ludowo-Demokratycznej Kim Min-san opowiedział uczestni­kom konferencji o barbarzyń­stwie interwentów amerykań­skich w Korei, gwałcących kon­wencje genewskie. Rozpowsze­chnianie zakażonych bakteriami chorobotwórczymi owadów, tor­turowanie i mordowanie jeń­ców wojennych, odmowa ich re­patriacji, masowe bombardowa­nia spokojnej ludności — o­­świadczył Kim Min-san — wszystko to jest brutalnym gwałceniem podstawowych za­sad, w obronie których powin­ny iść wszystkie wysiłki Czer­wonego Krzyża. Następnie zabrał głos przed­stawiciel rządu Chińskiej Repu­bliki Ludowej Su Czin-guan. Potwierdził on również fakt, że interwenci amerykańscy w Ko­rei gwałcą konwencję genewską z 1949 r. w sprawie traktowa­nia jeńców wojennych i ran­nych na polu bitwy. Su Czin-guan zaproponował Konferencji uchwalenie rezo­lucji, potępiającej gwałcenie konwencji genewskiej i wzywa­jącej wszystkie narodowe to­warzystwa Czerwonego Krzy­ża, aby uczyniły wysiłek w kie­runku mobilizacji opinii świa­towej dla natychmiastowego po­łożenia kresu bestialstwom, po­pełnianym z pogwałceniem kon­wencji genewskich. Przemówie­nia delegatów koreańskiego i chińskiego wywołały wyraźna konsternację wśród członków delegacji amerykańskiej. Przedstawicielka Polski — Do­mańska przytoczyła w swym przemówieniu szereg nowych faktów stosowania przez Ame­rykanów broni bakteriologicz­nej w Korei. Domańska przed­stawiła projekt rezolucji, wzy­wającej wszystkie rządy, które nie ratyfikowały dotychczas konwencji genewskiej z 1925 r. w sprawie zakazu używania broni bakteriologicznej, by przy­stąpiły do tej konwencji i raty­fikowały ją. Rezolucja wzywa narodowe towarzystwa Czerwo­nego Krzyża, aby domagały się od swych rządów przystąpienia i ratyfikowania konwencji. W obliczu faktów, demasku­jących postępowanie interwen­tów amerykańskich w Korei, szef delegacji amerykańskiej Nicolson zrezygnował z replik' na wysunięte oskarżenia. Mimo że na Uście mówców znajdowa­ły się jeszcze nazwiska kilku de­legatów, przewodniczący zam­knął dyskusję i zarządził głoso­wanie nad rezolucjami chińską i polską. Rezolucja chińska zo­stała odrzucona 68 głosami prze­ciwko 13, zaś rezolucja polska została przyjęta 49 głosami przeciwko 8 przy 24 wstrzymu­jących się. Wtdar/.enia h Egipcie (f) TEL AVIV (PAP). Jak do­noszą z Kairu, premier egipski Ali Maher Pasza oświadczył na konferencji prasowej, że Rada Ministrów postanowiła przeka­zać sprawę utworzenia rady re­gencyjnej do. rozpatrzenia Ra­dzie Państwa. Premier oświad­czył również, że rząd egipski postanowił zmienić artykuł 6 u­­stawy o towarzystwach zagra­nicznych w ten sposób, że mak­symalny dozwolony procent u­­działu kapitału zagranicznego w towarzystwach mieszanych w Egipcie, podniesiony zostanie z 49 do 51 $ TEL AVIV (PAP). Według do­niesień z Kairu, dowódca na­czelny sił zbrojnych Egiptu gen. Naguib oświadczył na konferen­cji prasowej, że egipscy eksperci udają się do Europy celem za­kupu uzbrojenia dla armii egip­skiej. Naguib dodał, że w chwili obecnej znajduje się w Egipcie wielu niemieckich specjalistów, którzy zajęci są problemem bu­dowy w Egipcie fabryki samolo­tów odrzutowych. 25 lal Chińskief Armii Ludowo- Wyzwoleńczej Przed 25 laty, 1 sierpnia 1927 r. w mie­ście Nanczan w Chinach wschodnich, dwa korpusy armii Kuomintangu powstały przeciw kontrrewolucyjnemu rządowi Czang Kai-szeka. Tak narodziły się pierw­sze jednostki Chińskiej Armii Ludowo- Wyzwolcńczej, która pod kierownictwem Mao Tse-tunga, pod wodzą Czu Teh wy­zwoliła naród chiński i stoi dziś niezłom­nie na straży pokoju w Azji i która u bo­ku niezwyciężonej Armii Radzieckiej, wraz z armiami krajów obozu socjalizmu, sta­nowi potężne ogniwo frontu obrony po­koju, obrony bezpieczeństwa narodów ca­łego świata. 25-letnia droga, którą przebyła Chińska Armia Ludowa, to droga konsekwentnej, niezmordowanej i zwycięskiej walki o wolność i niepodległość ludu chińskiego przeciw rodzimej reakcji, feudałom i sko­rumpowanej burżuazji przeciw obcemu imperializmowi. Źródłem siły i zwycięstw Chińskiej Ar­mii Ludowej jest słuszność sprawy o któ­rą walczyła ona i walczy, jest miłość, ja­ką otacza ją lud chiński. O sile Armii Lu­dowej stanowi wypróbowane, wierne nauce Lenina—Stalina kierownictwo Komuni­stycznej Partii Chin, kierownictwo wodza narodu chińskiego, Mao Tse-tunga. W ciężkich bojach Armia Ludowo-Wy­­zwoleńcza torowała Chinom drogę ku wol­ności. Przeciw młodej Armii przeciw wy­zwolonym przez nią terenom ruszyły wie­lomilionowe wojska Czang Kai-szeka, wspomagane przez obcych imperialistów. Mimo technicznej i liczebnej przewagi nie potrafiły one złamać bohaterskiej Armii Ludowej. Czerwonogwiaździści bojownicy natchnieni wyzwoleńczą idą, o którą wal­czyli, zadawali wrogowi dotkliwe ciosy. 10 lat trwały boje z antynarodowymi. kontrrewolucyjnymi wojskami Kuomin­tangu. 8 lat zmagała się Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza z uzbrojonymi po zęby najeźdźczymi armiami japońskiego imperializmu i dywersją kuomintangow­­ską, nosząc na sobie główny ciężar walki przeciw obcym najeźdźcom. Chwałą po­kryły się bojowe sztandary Armii Ludo­wej. Legendy i pieśni o jej bohaterach budziły nadzieje wśród ludności znajdu­jącej się pod jarzmem ciemiężycieli, bu­dziły wiarę w zwycięstwo nad wrogiem. Jak najbliższych, jak braci ukochanych witała bojowników Armii Ludowej i gar­nęła się do nich ludność wyzwalanych te­renów Rozgromienie przez Armię Radziecką militarystycznej Japonii uwolniło Chiny od groźby drapieżnego, japońskiego impe­rializmu. Ale po wolność i bogactwo Chin wyciągnęły się łapy innego drapieżcy — imperializmu amerykańskiego. Uzbrojone w amerykańską broń, szkolone przez ame­rykańskich oficerów, kierowane przez amerykańskich doradców, hordy Czang Kai-szeka runęły na tereny ludowe. 6 mi­liardów dolarów poświęciły monopole amerykańskie na cele podbicia i ujarz­mienia narodu chińskiego, na zagarnięcie bogactw wielkiego kraju. Nie pomogły amerykańskie dolary, nie pomogła amerykańska broń, nie pomogli amerykańscy fachowcy od ludobójstwa Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza nie zawiodła nadziei narodu. Jej oddziały z honorem wypełniły misję, którą powierzy­ła im partia, powierzył im lud chiński Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza nio­sąc wolność ludowi zmiotła z obszaru Chin rozgromiła i przepędziła wojska Czang Kai-szeka, przednią straż amerykańskiegc imperializmu, bijąc wroga zdobytą na nim amerykańską bronią, wyzwoliła naród z wiekowego ucisku obcego imperializmu z jarzma jego sługusów — reakcyjnego rządu feudałów i burżuazji. 1 października 1949 roku całe Chiny kon­tynentalne były wolne. Światem wstrzą­snęło wydarzenie, które zasadniczo zmie­niło układ sił na arenie międzynarodowej na korzyść światowego obozu pokoju. Po­wstała Chińska Republika Ludowa. Dziś rozkwita ona pod rządami ludu. Dziś jest ona ukochaną ojczyzną blisko 500 milio­nów wolnych ludzi budujących pod kie­rownictwem partii, pod wodzą Mao Tse­­tunga, nowe, lepsze, bogatsze życie. Na straży jej zdobyczy i osiągnięć stoi zahartowana w bojach, chwałą okryta Chińska Armia Ludowo - Wyzwoleńcza wyrosła z ludu, wyzwolicielka ludu, bro­niąca wolności ludu przed zakusami ame­rykańskiego imperializmu, przed groźbą odradzanej przez USA armii samurajskiej, Wolności Chin Ludowych, pokoju na Da­lekim Wschodzie bronią ochotnicy chiń­scy walczący u boku swych koreańskich braci przeciw amerykańskim ludobójcom Siła Chińskiej Armii Ludowej związa­nej braterstwem broni z niezwyciężoną Armią Radziecką, z armiami krajów de­mokracji ludowej jest potężną zaporą na drodze mnożonych przez USA prowokacji wobec Chin Ludowych, na drodze planów rozszerzenia agresji na Dalekim Wscho­dzie, jest niezłomnym ogniwem światowe­go frontu antyimperialistycznego; na cze­le którego stoi Józef Stalin. W dniu święta chwałą okrytej Chińskiej Armii Ludowo - Wyzwoleńczej, w dniu święta Chin Ludowych naród polski śle bratniemu narodowi chińskiemu i Armii najserdeczniejsze pozdrowienia jego życzenia umacniania jej siły bojowej, ży­i czenia dalszych sukcesów w naszej wspól­ne) walce o DOkój na całym świecie. Nr 213 WIADOMOŚCI Z IGRZYSK OLIMPIJSKICH Chychła pokonał Tornię-Zwycięstwo Antkiewicza Z wielkim napięciem liśmy pojedynku mistrza oczekiwa­Europy, Chychly, z mistrzem olimpijskim z Londynu, Torcną. Torma po wspaniałym zwycięstwie, jakie od­niósł w środę nad niebezpiecznym pięściarzem amerykańskim, Gage był raczej faworytem w walce z Polakiem. Chychła, jak wiemy, wypadł słabo w pojedynku z Me­­ksykańczykiem Dawałoś i aczkol­wiek wygrał, to jednak wydawało sie, że daleki jest od swojej szczy­towej formy. Walka tych dwóch pięściarzy roz­poczęła wieczorowy program tur­nieju. Zabrzmiała syrena. Rozpo­częła się pierwsza runda pojedyn­ku. Torma zaczął od swoich znanych sztuczek. Podnosił wyso­ko ręce, to znów opuszczał gardę, prowokując Chychłę do ataku. Po­lak wykorzystywał każdą okazję do zadania ciosu ł punktował Tor­­mę, który próbował przechodzić do zwarcia, ale również w tej fa­zie walki nie potrafił uzyskać prze­wagi nad Polakiem. Torma pchał bił łokciami, za co sędzia u­­dzielił mu kilku ostrzeżeń. Chychłe do końca rundy utrzymywał prze­ciwnika na dystans i zachował, acz­kolwiek nieznaczną, to jednak wy­raźną przewagę. W drugiej rundzie Torma ruszył do ataku. Wyszły mu dwa ładne sierpy, za które Chychła zrewan­żował się kilkoma podwójnymi prostymi. Coraz wyraźniej Polak przejmował inicjatywę, a Torma nie potrafił przebić się przez jego gardę i zaczął pchać przeciwnika za co otrzymał napomnienie. Chy­chła walcząc stale spokojnie wyko­rzystywał każdą okazję do zadania ciosu i pod koniec rundy uloko­wał piękny lewy prosty. Rundę wygrał Chychła dwoma punktami. W trzecim starciu Torma idzie naprzód całkowicie odkryty. O- trzymuje kilka ciosów, mimo tc idzie ciągle naprzód, ale nie po­trafi zadać skutecznego ciosu. Za nieczystą walkę w zwarciach o­­trzymuje drugie napomnienie. Koń­cówka rundy należy do Chychły Ogłoszono zwycięstwo Chychły stosunkiem głosów 2:1. w Jako ostatni z Polaków walczy] ćwierćfinałach olimpijskiegc turnieju bokserskiego Grzelak, któ­ry zmierzył się z Amerykaninem Lee. Polak niestety zawiódł. Wal­czył brzydko, nieczysto i przez 3 rundy nie potrafił zadać skutecz­nego ciosu. Lee to pięściarz bardzo słaby, mimo to jednak potrafił zepchnąć Grzelaka do defensywy, zada więcej ciosów i wygrał jednogłoś­nie Dwóch Polaków walczyło w czwartek po południu o wejście do półfinału olimpijskiego turnieju pięściarskiego. Na pierwszy ogień poszedł najmłodszy nasz reprezen­tant, piórkowiec Drogosz. Polak miał za przeciwnika Włocha Ca­­prari, boksera zbudowanego b. sil­nie i nieco niższego od Polaka. W 1 rundzie Caprari śmiało ata­kował, skracając dystans i bijąc sierpami z obu rak. Drogosz roz­począł walkę nieco bojaźliwie. Ca­­prari miał dość wyraźną przewagę i rundę wygrał różnicą 2 pkt. W następnym starciu Drogosz już nie czekał na ataki przeciwnika, wyprzedzał go z ciosami i sprowa­dził do walki na dystans. Runda wyrównana. W trzecim starciu Włoch już w 1 min. dostaje napomnienie za zbyt niskie uniki, wałczy, ostrożnie, wi­dać, że jest zmęczony. Polak tra­fia częściej, jest szybszy oraz do­kładniejszy i coraz silniej atakuje. Oczekujemy z zainteresowaniem na ogłoszenie werdyktu sędziow­skiego. Wprawdzie Drogosz prze­grał pierwszą rundę, ale wydaje się, że w następnych nadrobił stra­cone punkty. Speaker ogłasza jed­nak zwycięstwo Caprari. Sędziowie punktowali jednogłośnie 60:58, 60:58, 60:58. Pierwsza runda zadecydowa­ła o porażce Polaka. Drogosz jed­nak zasłużył na słowa pochwały. W kilka minut po zakończeniu spotkania Drogosz—Caprari na ring weszli pięściarze wagi lekkiej — Antkiewicz i jego przeciwnik An­I glik Reardon. Anglik od początku rundy dążył do walki na dy­stans. Stał na środku ringu z wy­suniętymi naprzód rękoma i opę­dzał się przed ciosami Polaka. Nasz pięściarz jednak dość łatwo zbijał proste "przeciwnika i przechodził do półdystansu, w którym miał znaczną przewagę nad Reardonem. Antkiewicz rundę wyraźnie wygrał. W drugim starciu Antkiewicz walczył spokojnie i rozważnie. Je­go proste przygotowywały akcję. Prawe sierpy dosięgały szczęki Reardona, który najwyraźniej za­czął się gubić w obronie. Anglik ucieka się do trzymania i za to dostaje od b. objektywnego sędziego ringowego Reszko (Finl.) — napomnienie. Rundę wygrał Ant­kiewicz różnicą 3 pkt. W trzecim starciu Polak ostro atakuje. Przez minutę trwało bom­bardowanie, z którego jednak Anglik wyszedł obronną ręką. Ant­kiewicz dostaje napomnienie za pchanie. W chwilę później o­­bydwaj przeciwnicy dostają jeszcze po jednym napomnieniu za nieczy­sta walke. Spotkanie Jest. zakończone. Jesteś­my pewni zwycięstwa Polaka. W dwóch pierwszych starciach wygrał on wyraźnie, czekamy jednak na wynik z niepokojem. Już kilka ra­zy w czasie turnieju sędziowie po­pełnili dużo pomyłek. Ten sam Re­ardon ogłoszony został w środę zwycięzcą w walce Zasuchinem (ZSRR), aczkolwiek zdaniem wszy­stkich obserwatorów należało się bokserowi zwycięstwo radzieckie­mu. Sędziowie ogłaszają zwycięstwo Antkiewicza: 60:56, 60:58, 60:58. Wyniki walk czwartkowych w. musza: Bułakdw (ZSRR) poko­nał Dowera (Anglia), Brooks (USA) Dobrescu (Rum.), Basel (Niem, zach.) Clausena (Norw.), Toweel (Afr. Płd.) Han Soo.-an (Korea); w. kogucia: Kang Joon-hoo (Ko­rea) wygrał z Moore (USA), Mac Nally (Irian.) z Dal Osso (Wł.), Gar­­buzow (ZSRR) z Majdlochem (CSR), Hamalainen (Finl.) z Gravenitzem (Afr. Płd.): w. piórkowa: Caprari (Wł.) zwy­ciężył Drogosza (Polska), Ventaja (Fr.) Browna (USA), Leisching (Afr. Płd.) Waltersa (Kan.), Zachara (CSR) Erdeia (Węgry); w. lekka: Pekkanen (Finl.) zwy­ciężył Matute (Wenezuel.), Bolo­­gnesi (Wł.) Juhasza (Węg.), Antkie­wicz (Polska) Reardona (Ang.), Fiat (Rum.) Bonetti (Arg.); w. lekkopółśrednia: Maleniu* (Finl.) pokonał Patternotte (Belg.), Miednow (ZSRR) Weissmana (Fr.), Adkins (USA) Webstera (Afr. Płd.), Visintin (Wł.) Milligana (Irl.); w. półśrednia: Szczerbakow (ZSRR) wygrał z Vescovi (Wł.), Chychła (Polska) z Tormą (CSR), Heidemann (Niem, zach.) z Linne­­mannem (Hol.), Jorgensen (Dania) z Morrisem (Indie); w. lekkośrednia: Tiszyn (ZSRR) zwyciężył Cavalhiero de Jesu* (Btaz.), Papp (Węg.) Spasows (Bułg.), Herrera (Ang.) Mazzinghl (Wł.), Schalvik (Afr. Płd.) Schopp­­nera (Niem, zach-); w. średnia: Patterson (USA) wy­grał z Jansenem (Hol.), Sjolin (Szwe­cja) z Madigan (Australia), Ti ta (Rum.) z Sentimenti (Wł.), Nikolow (Bułg.) z Wemhoenerem (Niem, zarh.r w. półciężka: Lee (USA) pokonał Grzelaka (Polska), Fierow (ZSRR) Alfonsetti (Wł.) Pacenza (Arg.) Gro­­tone (Brąz.), Siljander (Finl.) Kist­­nera (Niem. zach.); w. ciężka: Nieman (Afr. Płd.) po­konał Soczikasa (ZSRR), Johansson (Szwecja) Kriemanieva (Jugosł.), Ko­ski Finl.) Hearna (Ang.), Sanders (USA) Di Segnl (Wł.). Węgrzy zwyciężają w szabli. ZSRR w finale koszykówki Węgry zdobywają złoty medal w szabli Drużynowy turniej szermierczy w szabli zakończył się pięknym sukcesem Węgrów, którzy w puli finałowej wygrali wszystkie spot­kania. W decydującym spotkaniu Węgry pokonały Włochy po drama­tycznej walce 8:7. O zwycięstwie Węgrów zadecydowała ostatnia wal­ka. W walce o trzecie miejsce Fran­cja wygrała z USA 8:6. Ostateczna kolejność: 1) Węgry 3 zwyc., 2) Włochy — 2 zwyc,, 3) Francja — 1 zwyc., 4) USA ZSRR walczy z USA o pierwsze miejsce w koszykówce Finałowe spotkania o miejsca od 1—4 w koszykówce przyniosły na­stępujące wyniki: ZSRR Urugwaj — 61:57 (31:28); USA — Argentyna — 85:76 (43:30). Mecz o 1—2 miejsce pomiędzy ZSRR i USA będzie rozegrany w sobotę, zaś o miejsce 3—4 pomię­dzy Argentyną i Urugwajem — w piątek. Wyniki finałowych spotkań miejsca od 5—8-.Brazylia — Francja o 59:44 (31:26), Chile — Bułgaria 60:53 (37:29). W sobotę Brazylia gra Chile o-miejsca od 5—6 a w piątek z Bułgaria z Francją o miejsca od 7—8. Eliminacje w szabli w konkurencji indywidualnej W czwartek rozpoczęła się ostat­nia konkurencja szermiercza, indy­widualny turniej w szabli z udzia­łem 64 zawodników. Reprezentanci nasi Pawłowski, Suski i Zabłocki zakwalifikowali się do ćwierćfina­łów, z których do półfinałów weszli Pawłowski i Suski, natomiast Za­błocki został wyeliminowany. W eliminacjach Pawłowski odniósł 6 zwycięstw. Przegrali z nim: Key­­vart (Belg.) — 4:5. Petheres (Au­stralia) — 2:5, Agutlerez (Arg.) — 4:5, Rau (Saara) — 4:5 i Camara (Meksyk) — 2:5, a pokonał go jedy­nie Camera (Dania) — 5:2. Z Suskim przegrali Lund (Austra­lia) — 3:5, Menegalli (Szwajc.) — 0:5, Sandner (Wenuzuela) — 1:5, Szantay (Rum.) — 3,5, pokonali go zaś: Luisel (Austria) — 5:3, Ruben (Dannia) — 5:3 i Pomini (Arg.)—5:3. Z Zabłockim przegrali: Beatley (An.) — 3:5, Plattner (Austria) — 4:5, Mulnar (Brąz.) — 4:5, Couveia- Pessanha (Portug.) — 3:5. Gibson (Austrialia) — 1:5, Bach (Saara) — 1:5, pokonał go zaś tylko Fascher (Niem. zach.) — 5:4. W ten sposób więc trójka naszych młodych zawodników stanęła w go­dzinach popołudniowych do ciężkich walk ćwierćfinałowych z udziałem 40 szablistów, podzielonych na 5 grup. Z każdej grupy kwalifikowało się po 4 pierwszych zawodników. . Szabliści nasi wypadli bardzo do­brze. Pawłowski i Suski, mimo wy­losowania mocnych przeciwników, wywalczyli miejsce w półfinale olimpijskiego Turnieju. Nie powio­dło się natomiast Zabłockiemu, któ­ry po ciężkich, walkach w turnieju drużynowym, nie wytrzymał kondy­cyjnie, wygrywając tylko dwie wal­ki z Pomini (Arg.) — 5:2 i Wothem (USA) — 5:3. Zwycięstwem w tej ostatniej walce Zabłocki udowodnił swą wyższość nad Amerykaninem z którym w dniu poprzednim w re­zultacie „wybitnej pomocy“ sędziów przegrał — 4:5. Doskonale walczył Suski. Przegrali z nim: Haro Oliva (Meksyk) — 2:5, Mohr (Arg.) — 1:5, Frey (Dan.) — 3:5, Manajenko (ZSRR) — 1:5 oraz Kwartler (USA) — 2:5. W ten sposób Suski jako pierwszy z Polaków za­kwalifikował się do półfinału. Prze­grane jakie poniósł Suski w ćwierć­finale nie przynoszą mu ujmy, bo­wiem pokonali go zawodnicy wyso­kiej klasy mianowicie Węgier Ge­­rewith 5:1 i Włoch Mosscini 5:4. Pawłowski swoja postawą w ćwierćfinale wykazał dobre przy­gotowanie techniczne oraz dosko­nałą kondycję. W ćwierćfinale z Pawłowskim przegrali: Droz (Szwajc.) — 2:5. Rahman (Egipt) — 2:5, Nordini (Szwecja) — 4:5, oraz doskonały szablista włoski Dare — 3:5. Gremlowski nie zakwalifikował się do finału na 1500 m st. dow. Do finałów na 1.500 m st. dow. kwalifikowało się 8 pływaków z najlepszymi czasami. Gremlowski jeszcze po pięciu półfinałach znaj­dował się na 7 miejscu, jednak w ostatnim półfinale 3 zawodników o­­siągnęło lepsze czasy nie tylko od Gremlowskiego, lecz i od Francu­za Boiteux, eliminując w ten spo­sób zarówno Polaka jak i Francu­za. Gremlowski w półfinale zajął dru­gie miejsce w swojej serii uzysku­jąc czas 19.17,5, ustanawiając rekord Polski lepszy od poprzedniego c 26,3. Zwycięzca tej serii Hashizums (Jap.) wynikiem 18.34,0 pobił re­kord olimpijski z przed 20 laty. Finaliści: Hashizume (Jap.) — 18.34,0 (rek. olimp.), Konno (USA] — 18.53,7, Duncan (Afr. Płd.) — 19,03,5, Okamoto (Brąz.) — 19.05,6, Bernardo (Fr.) — 19.06,5, Marshall (Australia) — 19.09,2. Wynik Gremlowskiego był 10 w« wszystkich półfinałach. Petrusewicz wyeliminowany na 200 m st. klas. W eliminacjach 200 m st. klas. do półfinału kwalifikowało się 16 naj­szybszych pływaków. Petrusewicz o­­siągnął w swojej serii — 2.44,0 i zo­stał wyeliminowany. Wyniki serii, w której startował Polak były na­stępujące: 1) Nickowski (USA) — 2.40.6, 2) Dumesnll (Fr.) — 2.43.4, 3) PETRU­SEWICZ — 2.44,0, 4) Hatikka (Finl.) — 2.46,3, 5) Barnes (An.) — 2.43,6, 6) Kohn (Luks.) — 2.59,3. Finał 100 m st. grzbiet, kobiet 1) Harrison (Afr. Płd.) — 1.14,3, 2) Wielema (Hol.) — 1.14,5, 3) Steaard (Now. Zel.) — 1.15,8, 4) De Corte (Hol.) — 1.15,8, 5) Starek (USA) — 1.16,2, 6) Heerbruck (Niem. zach.) —- 1.18,0, 7) Mac Dowali (Ang.) — 1.18.4. Nn marginesie Majaczenia odwetowców i zdrajców Tzw. „wodzowie emigracji polskiej“ czyli wszelkiego ro­dzaju dwójkarskie, sanacyjne, mikołajczykowskie szumowiny zapierają się z reguły jakichkol­wiek konsztachtów z odwetow­cami hitlerowskimi i bijąc się w piersi pod takt BBC — bum, bum, bum — przysięgają, że oni nigdy, panie dzieju, Bonn nawet na oczy nie widzieli. Ale jak to się mówi, kij ma dwa końce i ten drugi koniec — to znaczy właśnie odwetowcy hitlerowscy, nie potrzebują bynajmniej być tak dyskretni i wykładają kawę na ławę. W ostatnich numerach dwóch „organów“ odwetowców — „Schlesische Rundschau" i „Der Schlesier“ (z 15 ub. m.) ukazało się kilka artykułów, które rzu­cają wiele światła na te ciem­ne i brudne konszachty. Na ła­mach tych pism zabrał głos znany nam już skądinąd fueh­rer „Ślązaków“ — prof, dr Bol­ko Freiherr von Richthofen, który już nie po raz pierwszy o tych konszachtach pisze i któ­remu emigracyjni zdrajcy nigdy nie zaprzeczyli. Richthofen ujawnia, że istnie­jący w Trizonii tzw. „niemiecko­­polski związek wolności“ czyli innymi słowy spółka rewizjoni­stów hitlerowskich z polskimi zdrajcami, nie powstał bynaj­mniej z inicjatywy „Ślązaków“. Przeciwnie, — pisze Richtho­fen — „pierwsze kroki w tym kierunku zainicjowane zostały przez polskie koła emigracyj­ne“. Inicjatywa ta uzyskała po­parcie „czynników niemieckich“ czyli hitlerowców z Bonn. Rewizjoniści nawiązali wza­jemne kontakty również za po­średnictwem organizacji „Inter­nationale Erneurungsbewegung“ — „Międzynarodowego Odro­dzenia" (odrodzenia chyba hitle­ryzmu — red.) prowadzonej przez znanego amerykańskiego szpiega Franka Buchmana. Współpraca z emigrantami pol­skimi — pisze Richthofen — „wzmacnia międzynarodową po­zycję kampanii niemieckiej w obronie ludzkości (czytaj: kampanii hitlerowskiej w o­­bronie zbrodniarzy — red.). Już obecnie szereg polskich o­­sobistości współpracuje z nami. Są oni przeciwnikami granicy na Odrze i Nysie". A więc kropka nad „i“ — je­żeli jeszcze była potrzebna — została postawiona. Richthofen przyznaje bez ogródek, że wo­dzirejom emigracyjnym tak by­ło spieszno do zdrady, do han­dlowania polskimi Ziemiami Zachodnimi, że pierwsi nawią­zali kontakt z odwetowcami. A nawiązując ten kontakt „wzmo­cnili międzynarodową pozycję kampanii“ hitlerowskiej, kam­panii odwetu i nienawiści przeciwko Polsce. Zresztą przepraszamy, mó­wiąc o Ziemiach Zachodnich, pomyliliśmy się. Nie chodzi tu tylko o Ziemie Zachodnie. Cho­dzi o znacznie więcej. Z ra­mienia bowiem rewizjonistów niemieckich w konszachtach z emigracyjnymi zdrajcami brali udział przedstawiciele „ziomko­­stwa“ „Weichsel-Wartheland“. Nie trzeba tych słów tłumaczyć na polski. Świadczą one, że ła­py rewizjonistów próbują się­gać aż po Wartę i Wisłę. podtrzymują je usłużnie — „pa­A trioci“ z Londynu. Idą oni śla­dem swych „duchowych wo­dzów“: Becka, który się kumał z Hitlerem, Bora-Komorowskie­­go, który ściskał przy herbatce i winku zakrwawione ręce von dem Bacha. Te wszystkie konszachty nie były nawiązywane tylko z pry­i watnej inicjatywy „ziomkostw“ londyńskich „emigrantów“­­Interesowały się nimi żywo oś­rodki imperialistyczne, które nieraz dawały wyraz swej nie­przejednanej wrogości wobec Polski. Pisze o nich wyraźnie Richthofen, podkreślając, Znalazły one uznanie „u wpły­że wowych czynników amerykań­skich i brytyjskich“. W tym samym czasie co Richthofen — popisał się na łam;.ch szmatławca „Der Schle­sier“ inny „profesor“ rewizjo­nizimu i odwetu—niejaki Storm. Storm jest tak po profesor­­słtu dokładny, że mówi nawet kto według niego powinien re­alizować program rewizjoni­styczny. „Uczciwa współpraca z USA — pisze — stanowić bę­dzie pierwszy krok do osiąg­nięcia granic z 1937 r.... Ponad­to współpraca ta spowoduje, że bramy więzień na Zachodzie (mowa tu o siedzących jeszcze w więzieniach zbrodniarzach wojennych — red.) otworzą sil znacznie wcześniej." A więc wszystko jest jasne jak na dłoni. Odwetowcy chcą realizować swe projekty w o­­parciu o następującą formułę: przy pomocy imperialistów a­­merykańskich, pod dowództwem zbrodniarzy hitlerowskich i z błogosławieństwem emigracyj­nych zdrajców. Najzupełniej wyraźny komen­tarz do tych wszystkich wypo­cin dał b. dyplomata hitlerow­ski — von Dircksen. Dircksen pisząc do czego służy kampania odwetowa, stwierdza: „Jest posunięcie wojenne, o charakte­to rze psychologicznym w ramach zimnej wojny". Wszystkie te majaczenia, za­pełniające szpalty trizońskich gazetek mają jeden plus. Poka­zują one, jakie są apetyty rewi­zjonistów z Bonn i ich amery­kańskich opiekunów. Pokazują dno zdrady, na które stoczy­ły się wszystkie emigracyjne wypędki. A równocześnie przy­pominają one do złudzenia ma­rzenia emerytowanych genera­łów, którzy na mapie próbują zarysować przyszłe podboje. Wyłania się dla nich tylko jed­na trudność: autorzy owych wszystkich projektów — hitle­rowcy — z Bonn, imperialiści z Waszyngtonu i zdrajcy z Lon­dynu — zapominają, że papier to jeszcze nie rzeczywistość. Ze mają za krótkie ręce. I, że jeżeli spróbują je wyciągnąć —­­mogą dostać boleśnie po ła­pach OSA

Next