Trybuna Ludu, maj 1971 (XXIII/121-151)
1971-05-04 / nr. 124
WTOREK, i MAJA 1971 R. — NR 124____________________________________________________ ______________________TRYBUNA LUD# To są nasze złotówki Koszty mogielnickiej fabryki Z aczęło się od decyzji deglomeracyjpej w sprawie spółdzielni pracy „Tłoczywo“. Wprawdzie spółdzielnia zatrudnia w Warszawie samych Jylko chałupników, ale w Henrykowie — 16 km od Warszawy i półtora kilometra przed granicą obszaru, objętego deglome.’acją — prowadziła niewielki zakładzik w budynku, dzierżawionym od likwidatora byłej spółki rybnej. Pracowali tam ludzie z okolic Legionowa, z Jabłonny, Pustelnika. Marek, robili na ręcznych prasach różne drobiazgi z bakelitu. No więc na ten henrykowski zakład, z przyczyn, które trudno teraz prześledzić, zapadł deglomeracyjny wyrok, a ten wyrok zrodził decyzję: „Tłoczywo“ dostanie nowy zakład, który wybuduje się w województwie. Bardzo piękna fabryka Wybór padł na Mogielnicę. 70 km od Warszawy, powiat grójecki. 18 min zł przeznaczono na budowę zakładu, który miał produkować nakrętki do butelek, wszelkiego rodzaju opakowania z bakelitu i melaminy itp. Zakład miał być gotowy jesienią ub. roku i początkowo wydawało 'się nawet, że wszystko pójdzie jak z nut. Nie poszło. Okazało się, że wbrew zatwierdzonemu oficjalnie zamówieniu nie będzie potrzebnych maszyn. A skoro nie będzie maszyn, trzeba się przerzucić z produkcji z tworzyw termoplastycznych na produkcję z tworzyw termoutwardzalnych, do której o maszyny łatwiej. Wprawdzie tych ostatnich tworzyw dostać na rynku nie można, ale jakimiś partiami dysponują zakłady kluczowe, zamawiające różnorodne potrzebne łm detale u swoich „drobnych“ kooperantów. Skoro się jednak okazało, te musi nastąpić zmiana profilu produkcji, odpadły jakiekolwiek racje, by powstający zakład należał do spółdzielni „Tłoczywo“. Była nawet taka chwila, kiedy wahano się, czy nie oddać całego tego „kłopotu w budowie“ przemysłowi terenowemu, ale na to nie zgodził się Centralny Zarząd. Rada w radę — i wymyślono inne wyjście: zakład w Mogielnicy, który będzie zatrudniał wraz z chałupnikami około 300 osób. będzie filią znacznie mniejszej spółdzielni chemicznej „Wkra“ w Sochocinie. Wprawdzie to 100 km odległości i inny, bo płoński powiat, ale są tam fachowcy, są zamówienia. Bo sochocimska spółdzielnia utorowała sobie drogę do hut szkła i robi dla nich teraz obudowy do termosów, a produkcja to eksportowa. Będzie więc z tego jadła chleb także Mogielnica. Ten przydługi rys histor ryczny jest niezbędny, by oddać w miarę wiernie aurę, w jakiej zrodziła się mogielnicka inwestycja. Splot czynników natury wyższej, obiektywnej i brak wyraźnych racji ekonomicznych. Wyraźne są tylko racje społeczne: Mogielnica dostanie swoją pierwszą prawdziwą, tęsknie przez długie lata wypatrywaną fabrykę. — Bardzo piękną fabrykę — zaręcza inż. Aleksander Gromek, wiceprezes Wojewódzkiego Związku Spółdzielni Pracy — i mimo wszystko bardzo potrzebną. Proszę sobie wyobrazić, że gdy tylkc rozeszła się wieść o tej budowie, do Miejskiej Rady wpłynęło ponad 600 podań o przyjęcie do pracy. Kiedy zakład ruszj’’, będzie to dobrodziejstwo dla tego miasteczka. Kiedy zaś ruszy — nie wiadomo. Z początku budowa szła gładko. Grójeckie Przedsiębiorstwo Budowlane pracowało znakomicie J fabryka ruszyłaby w terminie, jesienią ub. roku, gdyby nie znalazł się czarny charakter! Mińskie Przedsiębiorstwo Robót Instalacyjnych. Przedsiębiorstwo to sknocilo kotłownię 1 instalacje ogrzewcze — i nie ma siły na to, by skłonić Je do usunięcia usterek. Więc gotowa fabryka stoi 1 nie pracuje prawie pói roku. Zanim- dojedziemy do Mogielnicy — wizyta w Komitecie Powiatowym. Sekretarz Ryszard Polkowski jest znakomicie zorientowany w perypetiach mogielnickiej inwestycji. Nic dziwnego, przecież to komitet kilkakrotnie „ściągał“ przedstawicieli mińskiego przedsiębiorstwa, ci jednak stosują taktykę, mieszczącą się w formule: obiecywać — i nie robić. Siły na nich nie ma, inny powiat, żadnej inne władze. Ale nawet kiedy się już mogielnicki zakład kłopoty będą z nim uruchomi, nadal, przecież tych maszyn, które się tam dotychczas zwiozło, nie starczy na zagospodarowanie hali — i na dobrą sprawę nie wiadomo, co też będzie się w nim robić, bo same obudowy do termosów nie wystarcza Na razie.. Z takim bagażem informacji — do Mogielnicy. Kompleks budynków, wtopionych w wysoką ściartę sosnowego lasu, lśniących bielą tynków i taflami szkła — czaruje architektoniczną urodą. Ta uroda, niczym nie zmącona cisza lasu, sprawiają wrażenie, że trafiliśmy do jakiegoś ośrodka wypoczynkowego, który już niedługo zaroi się ludźmi. Fabryka jest gotowa fabryka nie pracuje. Po tym martwym królestwie oprowadza Leon Ptaszyński, który do listopada ub. r. był przewodniczącym mogielnickiej MRN, potem zaś został kierownikiem zakładu w budowie. Pokazuje przestronną halę, maszyny które niedługo zostaną zainstalowane — i już' zainstalowane stare prasy, zwiezione z Henrykowa (które prawdopodobnie trzeba będzie zdemontować, bo do niczego się nie przydadzą). Pokazuje duże szatnie, natryski, śniadalnię. Prowadzi nawet do magazynu, aby zademonstrować paczki nowej odzieży roboczej — i zwiedzającemu udziela się jego satysfakcja z tego, co już zostało wybudowane i nagromadzone Mogielnica obchodziła swe 750-lecie dwa lata temu. Szczyci się tym, źe prawa miejskie uzyskała przed Warszawą. Miejscowa społeczność jest ofiarna, skora do czynów społecznych. Ale pierwszą szansą, jaką to miasteczko uzyskało po długich latach zastoju, jest właśnie ta nie uruchomiona do dziś fabryka. Czy można się dziwić, że miejscowi rozumują: „dobre i to, skoro się tak długo czekało, można poczekać jeszcze trochę...' Za drogę A przecież nie mamy tych pieniędzy na inwestycje w nadmiarze. Przecież każdą złotówkę na budowę fabryk odejmujemy sobie od ust. Jakże więc możemy pogodzić się i takim trybem inwestowania, kiedy złotówki uwięzione w murach czekają miesiącami, zanim zaczną owocować, kiedy naprzód buduje się fabrykę, a dopiero później zaczyna się martwić o to, co też można by w niej robić Nie wiem ile jeszcze inwestycji Wojewódzkiego Związku Spółdzielni Pracy w Warszawie nosi na sobie piętno tych samych, co mogielnicka grzechów. Mówiono mi, że wiele spośród rozpoczętych w latach 1968—1969 na pewno nie wejdzie do eksploatacji w określonych planami terminach — na skutek opieszałości wykonawców. Sądzę, że wszystkie są, podobnie jak mogielnicka, oczekiwane i upragnione. Sądzę ponadto, że przy lepszej koordynacji rozwoju całej gospodarki województwa nie doszłoby do takiego społecznego podrożenia kosztów tego rozwoju, jaki ilustruje mogielnicki przykład. ATALIA BUKSDORF 14,8 tys. km dróg w czynią społecznym W minionej pięciolatce przybyło nam 14,8 tys. km dróg lokalnych o twardej nawierzchni. Jest to w ogromnej mierze zasługa ludności wiejskiej. Wartość czynów społecznych świadczonych na ten cel szacuje się na około 12,3 mld złotych. Dotacje na fachową robociznę 1 na materiały budowlane wynoszą tylko 25 — 30 proc. kosztów inwestycji drogowych. Przewiduje się, że w br. wzbogacimy się o dalsze 2 tys. km dróg lokalnych o utwardzonej nawierzchni. Na zdjęciu: na budowanej w czynie społecznjmi drodze z Ożanny do Dąbrowicy w pow. leżajskim. Fot. CAF — Loka; Rolnicy między miastem a wsiq Recepta do odstąpienia P OWIAT oświęcimski pod względem wartości produkcji zwierzęcej w przeliczeniu na hektar użytków rolnych zajmuje pierwsze miejsce w kraju, a pod względem wartości produkcji globalnej tylko o kilkaset złotych ustępuje przodującemu w Wielkopolsce powiatowi gostyńskiemu. Wyniki tym ciekawsze, że Oświęcim należy do rejonów wysoko uprzemysłowionych. Niemal z każdego gospodarstwa ktoś pracuje poza rolnictwem. Około 10 tys. osób mieszkających na wsi, przeważnie mężczyzn, codziennie przekracza bramy fabryk. W większości są to już wysoko kwalifikowani robotnicy wielkoprzemysłowi. Gospodarstwo rolne staje się domeną ich żon i córek. Przeważające tu male gospodarstwa z szachownicą pól. skazane są w dużym stopniu na pracę ręczną. A jednak — mimo silnego rozdrobnienia i braku męskiej siły roboczej często wymienianych jako przyczynę podupadania gospodarstw — powiat skutecznie konkuruje z najbardziej rolniczo rozwiniętymi rejonami kraju. Dwa atuty W powiecie nikt nie uważa oświęcimskim gospodarstw chłopo-robotników za przeszkodę w rozwoju rolnictwa. Podejmowanie przez właścicieli karłowatych gospodarstw pracy w fabrykach umożliwia rozwój przemysłu, któremu ci pracownicy są niezbędni, także rolnictwa przez dopływ a gotówki potrzebnej na inwestycje produkcyjne. Wystarczy powiedzieć, ie w ostatniej pięciolatce na budownictwo wiejskie i maszyny rolnicze mieszkańcy powiatu oświęcimskiego wydatkowali około 230 min ił. Z rolnictwa byłoby to niemożliwe. Podobnie jak niemożliwe byłoby zapewnienie dla wszystkich pracowników mieszkań w mieście. I z tego zdaję sobie sprawę zarówno dyrekcje fabryk uwzględniające przy planowaniu urlopów okresy nasilonych prac w rolnictwie, jak i władze terenowe. Robotnicy również nie zamierzają zrywać więzi ze wsią i w miarę możliwości nabyte kwalifikacje oraz nawyki or-ganizacyjne przenoszą z fabryk na teren swoich gospodarstw. To porraga, ale nie tłumaczy jeszcze osiągnięć rolnictwa. Rzecz w tym, że wysiłkom wsi towarzyszy tu przemyślane działanie władz powiatowych. Podczas prac nad wytyczeniem długofalowego programu rozwoju rolnictwa, konsekwentnie realizowanego od lat. jego autorzy skupieni wokół Komitetu do spraw Rolnictwa przy KP dysponowali dwoma atutami — wciąż jeszcze poważnymi zasobami siły roboczej w gospodarstwach i stosunkowo wysoka kulturą rolną. By te atuty wykorzystać postanowiono skoncentrować się na pracochłonnej produkcji zwierzęcej, której podporządkowano uprawy połowę. W strukturze zasiewów zaplanowano stosunkowo duży udział ziemniaków, koniczyny oraz roślin pastewnych. Nastawiono się także na znaczne zwiększenie siewu popularnych już w powiecie popionów, głównie brukwi. Poziom agrotechniki postanowione podnieść przez powszechne, dwustopniowe szkolenie rolnicze, które dotychczas ukończyło blisko 12 tys. osób. Do tego doszły zwiększone dostawy nawozów mineralnych, bardzie; intensywnych odmian zbóż i sadzeniaków, a także nasior roślin pastewnych oraz mechanizacja prac polowych szczególnie uciążliwych z uwagi na brak w gospodarstwach mężczyzn. Program i jogo realizacja Obfite nawożenie idące w parze z przestrzeganiem zasad agrotechnicznych wpłynęło na wzrost plonów. Zboża w ostatnich latach oscylują wokół 25 q, a ziemniak: dociągają nawet do 240 q /. 1 ha. Dobrze nawożone : pielęgnowane łąki dają pc 70 q siana z hektara. Zwiększeniu zasobów pasz towarzyszą wysiłki służby rolnej, byłą jak najlepiej wykorzystać. Większe gospodarstwo nastawiajq się na produkcję prosiqt, w które zaoponuję nie tylko własny, ale także sąsiednie powioty. Ta specjalizacja pozwala im na stałe ulepszanie zarówno materiału hodowlanego, jak i umiejętności fachowych. Dlatego też prosięta cieszą się dobrq sławą i uzyskują wysoką cenę. Około 40 tys. sztuk wędruje rocznie na Śląsk | w Żywieckie. Pozostałe gospodarstwa rozwijają tucz. Przy dobrej apiece I racjonalnym żywieniu przyrosty wagi są dość wysokie j następuje dwukrotna rotacja w ciągu roku. Hodowla trzody, najbardziej pracochłonna, wysuwa się na pierwsze miejsce. Obsada — 116 sztuk na 100 ha użytków rolnych — jest niemal dwukrotnie wyższa niż w całym województwie. Drugim kierunkiem zajmującym poczesne miejsce w programie rozwoju rolnictwa jest podniesienie produkcyjności bydła. Woj. krakowskie pod względem obsady krów zajmuje jedno z pierwszych miejsc w kraju, lecz ich mleczność należy do najniższych i znacznie odbiega w dół od średniej krajowej. Składa się na to w dużej mierze niedobór pasz, wady w żywieniu oraz kiepska rasa. W powiecie oświęcimskim postanowiono przede wszystkim zadbać o zaopatrzenie żłobów. Zwrócono także uwagę na zoohigienę i odmłodzenie stada. Wyzbycie się sztuk starych, nieproduktywnych przejściowo obniżyło obsadę, która wynosi 70 sztuk na 100 ha i jest niższa o& średniej wojewódzkiej, aie ten spadek szybko został zrekompensow-any wyższą o około 300 litrów mlecznością krów. O- becnie przystępuje się do wymiany bydła rasy czerwonej na nizinną czarno-białą Naprzeciw potrzebom wsi Władze powiatowe liczą się z feminizacją rolnictwa. Wśród uczestników szkolenia rolniczego zdecydowaną przewagę mają kobiety. Wchodzą orte w skład rad nadzorczych GS i mleczarni oraz zarządów kółek rolniczych, w których dobrze widać gospodarują, gdyż wszystkie są rentowne. Produkcja zwierzęca, zwłaszcza w małych gospodarstwach, jest jak wiadomo najmniej zmechanizowana. Wiele drobnych udogodnień można jednak w nich wprowadzić, jak choćby poidła automatyczne we wsiach posiadających już wodociągi. Więc miejscowy POM otrzymał zadanie instalowania tych urządzeń. Mleczarnia zaczęła odbierać mleko bezpośrednio z gospodarstw. We wszystkich wsiach zorganizowano ajencyjne i komisowe punkty sprzedaży nawozów, by kobiety nie musiały po nie jeździć do oddalonego magazynu < wystawać w kolejce. Można także zaoszczędzić czas kobiecie przez różne udogodnienia w gospodarstwie domowym — instalowanie wodociągów, gazu, bardziej funkcjonalne wyposażenie mieszkań. Mężowie dojeżdżający do pracy w przemyśle również chcą mieszkać w podobnych warunkach jak ich koledzy z miasta. Stad duży ruch budowlany, także wpływający na intensyfikację produkcji rolnej. Kobiety chętniej pracują i słuchają rad agronomów, gdy wiedzą, że zarobki męża i pieniądze uzyskane ze sprzedaży produktów rolnych przynoszą odczuwalną poprawę warunków bytowych. Dlatego też władze powiatowe staraja się im pomagać przez dostawę materiałów budowlanych, produkowanych we własnym zakresie. Podejmuią starania o zwiększenie dostaw deficytowei armatury. Okazuje się. że oświęcimscy rolriicy i działacze powiatowi nie posiadaja cudownej recepty na zwiększenie produkcji rolnej. Takimi samymi możliwościami dysoonuja mieszkańcy wsi w wielu miejscowościach. Trzeba je tylko wykorzystać A. MARIAŃSKA _________ * ^ Włóknina raW karierę, ab itfe tf m Przyszłość z cieniami NŻYNIER Roman Karbo"W15TT — dyrektor ..Bytomskich Zakładów Przemyślu Odzieżowego, zabierając głos ’S naszej ankiecie pod hasłem: „Produkujmy to, co sami chcielibyśmy kupić", stwierdził, iż czynnikiem ograniczającym dalszą poprawę jakości ubrań jest brak odpowiednich podszewek, tasiemek, filców podkotnierzowyeb i... włóknin. Czynriże są te włókniny, bez których niegdyś doskonale obchodzili się mistrzowie igły, teraz na ich jakość narzekają a fabryki konfekcji? — Krawcy i teraz nie grymaszą, chociażby dlatego, że nie mogą kupić włókniny. Nie dostarczamy jej na rynek, bo nie możemy sprostać nawet zamówieniom przemysłu odzieżowego — mówił dyrektor Śląskich Zakładów Przemysłu Lniarskie- PO -.Lentex” w Lublińcu. tow. TsdansT—łYróbiewski. Jesteśmy — dodaje — prawie monopolistą w tej dziedzinie produkcji. Lepsza od tkanin Włóknina stanowi u nas produkt dość nowy, lubli niecka fabryka rozpoczęła jej produkcję przed kilku laty. W 1960 r. kupiono amerykański agregat, aby wykorzystać racjonalnie odpadki powstające w przędzalni lnu. Szamotano się długo. nim... poniechano eksperymentów z lnem 1 zabrano się do włókien sztucznych. Z syntetykami uporano się szybko. Maszyny bowiem były przystosowane do takiego właśnie surowca. Krótkie włókna anilany czy argony zlepione „mleczkiem kauczukowym“ okazały się doskonałym sztywnikiem krawieckim, z powodzeniem zastępującym cały pakiet ładowany uprzednio między tkaninę ubraniowa a podszewkę. Nowy materiał doskonale spełnia swoją rolę. utrzymując wymodelowany kształt ubrania poddanego nawet próbom pod strugami ulewnego deszczu. — Pierwsi wśród krajów socjalistycznych podjęliśmy produkcję włókniny. Przyjeżdżały i początku do nas wycieczki fachowców z Czechosłowacji, NRD Werter — nowiadaią w „Lentexie". — Teraz my raczej powinniśmy jeździć do naszych sąsiadów. Wyprzedzili nas znacznie. Włóknina robi karierę w święcie. Pod wieloma względami bije zdecydowanie tkaniny. Przede wszystkim dlatego, że jest od nich znacznie tańsza. Zastosowanie zaś ma ogromna. Używa się jej bowiem nie tylko jako substytutu, przewyższającego znacznie tradycyjne materiały krawieckie, ale także coraz częściej stosuje w postaci bielizny1 pościelowej w hotelach, szpitalach itp. Z włókniny można też produkować bp. obruśy. wielobarwne zasłony do okien, a nawet... sukienki. Technologia produkcji jest pozornie bardzo prosta: krótke pocięte włókna pod wpływem wdmuchiwanego powietrza lut przy pomocy specjalnych zgrzeblarek układają się na ruchomej siatce. Warstewkę włókien zanurza się bądź spryskuje .specjalnym lepikiem, właśnie owym „mleczkiem kauczukowym“. Teraz wędruje to wszystko do suszarki, aby wyjść z niej jako gotowy produkt — półtorametrowej szerokości taśma. włókniny. Przyszłość z cieniami Sęk w tym, aby uzyskać włókninę możliwie cienką i równomierną, wszędzie jednakowa — bez prześwitów i zgrubień. Im cieńszy materiał, tym trudniej cel ten osiągnąć. Przemysł odzieżowy — w zależności od swych potrzeb — żąda wielu odmian, lecz zawsze jednolitej włókniny. Postulatowi temu trudno w Lublińcu sprostać. „Lentex“ rozporządza bowiem agregatem już nie najnowocześ« niejszym, a przy tym przystosowanym do określonego typu produkcji. Jego program produkcyjny przewidywał wytwarzanie włókniny o gramaturze od 150 do 250. Udało się nam — mówi technolog wydziału włóknin, tow. Bronisław Żegrai — dojść do 70 a nawet 50 gramów na 1 metr kwadratowy materiału. Wiele wysiłku włożyliśmy w to, aby opanować, a później usprawnić technologię. Początkowo włóknina rozdwajała się, nie wytrzymywała prania. Teraz matny już to wszystko za sobą. Zdobyliśmy nie tylko doświadczenie, ale i patent za oryginalne, własna rozwiązanie technologiczne. Doszliśmy jednak do kresu naszych możliwości. Zarówno zwiększenie produkcji, jak i jej wyraźne udoskonalenie wymaga po prostu rozbudowy i unowocześnienia potencjału wytwórczego. Doceniając prekursorską rolę „Lentexu“, właśnie temu zakładowi postanowiono powierzyć dalsze losy włókniny. Widziałem makietę przedstawiającą piękny kompleks zwartych zabudowań fabrycznych nowego wydziału włókniny. Niestety, w „Lentexie" nie umiano mi odpowiedzieć na pytanie, kiedy miniatura przybierze rzeczywiste rozmiary. Założenia zatwierdzone zostały w zeszłym roku, ale dopiero teraz toczą się rozstrzygające o terminach inwestycji rozmowy. — Ponoć w 1973 r. mamy rozpocząć budowę — mówią towarzysze w Lublińcu — ale to nic pewnego. Wątpliwości budzi nie tylko termin wznoszenia murów nowego wydziału, ale przede wszystkim jego techniczne wyposażenie. Nie wiadomo, czy będą stanowić je maszyny krajowa czy też importowane. — Wytwarzamy w kraju całkiem niezłe elementy wchodzące w skład agregatu do produkcji włóknin. Nie ma jednak gwarancji, że całość będzie funkcjonowała należycie. Daleka od światowych standardów W Jednym z łódzkich zakładów włókienniczych przechodzi próby prototypowe urządzenie do wytwarzania włóknin sztywnikowycb. Niestety, osiągane przez to urządzenie parametry daleko odbiegają od ofert przedkładanych przez firmy zagraniczne. Chodzi zaś o to, aby nowy wydział pod względem niezawodności pracy urządzeń, elastyczności programu produkcyjnego, a przede wszystkim decydującej o koszcie wydajności — nie odbiegał od aktualnych standardów światowych. Tymczasem, gdyby zdecydowano się na instalowanie maszyn krajowych, z góry należałoby pogodzić się z uznaniem wielkiego dystansu dzielącego nas od przodujących firm. Trzeba dobrze policzyć, co się bardziej opłaci: czy jednorazowy większy wydatek, nawet dewizowy, czy też oszczędność na inwestycji i dalszy uszczerbek w produkcji. Na razie kwestia jest otwarta. Na decyzji zaważyć winien glos specjalistów. Pewne jest natomiast, że oprócz włóknin dla przemysłu odzieżowego w Lublińcu ma się je robić także dla... budownictwa. Na podłożu z dość grubej warstwy zlepionej syntetycznym lepiszczem krótkich, nie nadających się do przędzenia włókien Inianvoh znajdzie się powłoka z polichlorku winylu. W sumie powstaje doskonała wykładzina podłogowa. Jej walory to: trwałość, doskonała izolacja termiczna i akustyczna, łatwość układania. a później konserwacji. Oglądałem próbki takiego materiału. Kiedy będziemy mogli zobaczyć gotowe podłogi?... W. WASILEWSKI Sądy społeczne w zakładach pracy OSTĘPUJĄCA demokratyzacja życia społecznego, znajdujqca wyraz w tworzeniu sądów społecznych w zakładach pracy, komisji pojednawczych przy zespołach Frontu Jedności Narodu, zastępowanie przymusu państwowego oddziaływaniem opinii publicznej - to nowe wartości, które należy umiejętnie wykorzystywać w walce z przestępczością i naruszaniem zasad współżycia między ludźmi. P w Represja karna przestaje być naszym państwie głównym środkiem zwalczania przestępczości i zabezpieczenia porządku prawnego, a w miejsce jej wchodzą elementy wychowawcze, kształtujące świadomość sprawcy. W dalszym ciągu jednak w określonych okolicznościach represja karna musi być niezbędnym narzę. dziem w rękach wymiaru sprawiedliwości w walce działalnością kryminalną. Jedz nakże i tu ogromne znaczenie ma potępienie sprawcy przez opinię publiczną, przez własne środowisko w którym pracuje i mieszka. Właśnie sądy społeczne, przyjęły na siebie funkcje zapobiegawcze i wychowawcze. Sądy społeczne rozszerzają swoje działanie na zupełnie nową, nie znaną sądownictwu powszechnemu właściwość orzekania w dziedzinie zasad współżycia społecznego stają się praktycznymi popularyzatorami wiedzy o prawie, a zarazem stają się szkolą kształtującą świadomość prawną swego środowiska i tym samym przyczyniają się do podnoszenia kultury prawnej społeczeństwa. Dzisiejsze sądy społeczne najpierw zaczęły działać, a do. piero później ujęto tę działalność w odpowiednie ramy prawne. Takie postępowanie pozwoliło sprawdzić ich przydatność społeczną, trafność podejmowanych decyzji oraz stopień ich społecznej akceptacji. Mimo tak wyważonego podejścia do tej problematyki, bilans kilkuletniej pracy sądów społecznych — można zaryzykować, takie twierdzenie — nie wypadł najlepiej. Niektóre z nich mocno okrzepły (niestety jest ich mało) i te, mając autorytet, zdobyty trafnymi pozytywnie rozstrzygnięciami, wpływają na kształtowanie się zasad współżycia społecznego w zakładzie pracy; inne natomiast po chwilowym wybuchu płomienia entuzjazmu przygasły i niewiele obecnie o nich słychać. Są również i takie, które od samego momentu powstania, biorąc pod uwagę różne reorganizacje, oraz plynność kadr, praktycznie nie rozpoczęły swojej działalności. Na pewno można stwierdzić, że dobór odpowiednich ludzi jest czynnikiem, który w dużej mierze rzutuje na ocenę działalności sądów. Konkretne rozmowy, przeprowadzone z gorzej czy lepiej pracującymi zespołami, pozwoliły stwierdzić, że oprócz różnych trudności indywidualnych charakterystycznych dla każdego zakładu, występuje jeden, wspólny, bardzo ważny czynnik a mianowicie: rady zakładowe, egzekutywy podstawowych organizacji partyjnych, oraz dyrekcje — bardzo często nie znają celów i zadań sądów społecznych. Nie bez wpływu na to zjawisko jest stosunek do sądów społecznych. dyrekcji Obserwuje się bowiem niechęć do przekazywania spraw tym sądom, a górę biorą tendencje do załatwiania ieh w trybie administracyjnym. trzenie sprawy nić Takie rozpa absorbuje czasu i energii ludzi w zorga nizowanie rozprawy, a decyzje nie wywołują odruchu protestu ze strony kierownictwa. Rady zakiadowe w wielu przypadkach również odnoszą się. jeżeli nie z niechęcią, to z dużą wstrzemięźliwością, do celowości powoływania sądów społecznych. Wychodzą one niejednokrotnie z założenia, że skoro prokurator umorzył postępowanie karne, to niecelowe i nieuzasadnione jest stawianie tej sprawy pod sąd kolektywu; a rady zakładowe, reprezentując interesy robotników, nie powinny być surowsze od prokuratora i ganić pracownika za to co prokurator, a więc osoba powołana do ścigania, uznał za nieszkodliwe społecznie. Jednakże podkreślić trzeba, że w tych zakładach pracy, w których rola sądów społecznych jest należycie rozumiana przez organizacje partyjne, związkowe oraz kierownictwo zakładu, są one bardzo popularne i cieszą się dużym autorytetem wśród pracowników. W SZECHSTRONNOSC dogłębność analizy kon kretnego zjawiska prze stępczego — to walory sądu społecznego. Nie ulega wątpliwości, że dzięki temu, iż sąd społeczny scenerię procesu przenosi do zakładu pracy w którym sędziowie — robotnicy, posiadają zdrowy rozsądek kolektywne poczucie sprawiei dliwości, a. przede znajomość członków wszystkim znfogi i problemów występujących w produkcji, łatwiej mo«ą aniżeli sędziowie zawodowi, stykający się z oskarżonym tylko na sali sądowej ocenić obwinionego i jego czyn. STAWA z 30 marca 1965 roku definitywnie określila rodzaj spraw, podlegających kompetencji sądów społecznych. Art. 3 głosi, że sądy społeczne rozpatrują sprawy naruszenia zasad współżycia społecznego lub ładu społecznego, jak lekceważenie obowiązków skich, lekceważenie obywatelobowiązków względem rodziny lub obowiązków pracowniczych, niewłaściwy stosunek do pracowników, zakłócenie spokoju i porządku w miejscu pracy, lub w miejscu zamieszkania, lekceważenie przez pracowników zasad bezpieczeństwa higieny pracy, naruszenie miei nia obywateli, niedozwolone korzystanie przez pracowników dla celów osobistych ze środków należących do usoołecznionego zakładu pracy, spory na tle wspólnego zamieszkania i korzystania ze wspólnych urządzeń, albo na tle stosunków sąsiedzkich na wsi. Sąd społeczny rozstrzyga czy i w jakim zakresie sprawę rozpatrzy, kierując się przy tym oceną, jakie możliwości wychowawczego i zapobiegawczego oddziaływania wynikają z rozpatrzenia wniesionej sprawv Sąd społeczny może rozpatrywać zatem wszystkie sprawy wynikające z regulaminu o dyscyplinie pracy, marnotrawstwie materiałów i narzędzi, naruszenia mienia i wielu innjmh, wynikających z zasad współżycia społecznego. Tym: innymi mogą być sprawy c niepłacenie alimentów, znęcanie się fizyczne i moralne pracowników w stanie nietrzeźwym nad członkami rodziny, pozostającymi na jego utrzymaniu. Sąd społeczny powinien “rozpatrywać również sprawy wypadków przy pracy, a tym bardziej jeżeli wypadek został spowodowany przez nadużycie ‘alkoholu. Na samą wiadomość o mającej odbyć się rozprawie w jednym z zakładów na terenie Warszawy, zainteresowany przedłożył zaświadczenie o rozpoczęciu leczenia odwykowego i przyprowadził żonę aby zaświadczyła, że już nie pije. Rozprawa odbyła się, a obwiniony otrzyma! dwu opiekunów którzy bardzo skrupulatnie kontrolowali jego postępy w leczeniu. Jest wiele spraw o wydźwię. ku społeczno-wychowawczym, które sąd społeczny powinien rozpatrywać, nie ograniczając się tylko do drobnych kradzieży. Nie chodzi przy tym o masowe rozpatrywanie spraw; idzie o to, aby sąd społeczny byl pręgierzem opinii publicznej, który wkracza działa tam, gdzie wymaga tego i interes społeczny. IMO rozpatrywania spraw o niewielkim ciężarze gatunkowym — sądy społeczne — tam gdzie działają — cieszą się wielkim autorytetem załogi. Najbardziej istotne znaczenie w całym postępowaniu przed sądem społecznym ma sam fakt stawania obwinionego przed zespołem sędziowskim, który się doskonale zna i przed kolegami ze swego środowiska zawodowego. Konieczność tłumaczenia na publicznej rozprawie motywów działania oraz wyjaśnienia na pytania padające z sali (obecni na rozprawie mają prawo zadawania pytań), stwarza taką sytuację, że już nie konkretny wymiar kary, a samo stawanie w charakterze „oskarżonego“ spełnia funkcję pewnej dolegliwości. Pręgierz opinii publicznej jest nieraz bardziej dolegliwy, aniżeli konkretny wymiar kary Na jednej z rozpraw robotnik, przysłuchujący się wyjaśnieniom „oskarżonego“ wstał i zwracając się bezpośrednie do tłumaczącego się stwierdził „wstyd mi że tak tutaj przed nami wszystkimi kłamiesz“. Rezultat był błyskawiczny, zainteresowany przynał się dc winy i odwołał swoje dotychczasowe wyjaśnienia. Sąd społeczny, oprócz konsekwencji, jakie wyciąga w stosunku do konkretnego sprawcy, niejednokrotnie wnika w warunki umożliwiające i sprzyjające dokonywaniu przestępstw, a objawiające się w braku opieki nad majątkiem zakładu, bądź w dopuszczaniu do marnotrawstwa materiałów i narzędzi Nad niedociągnięciami ujawnionymi sądy nie przechodzą do porządku dziennego, ale dzięki ich inicjatywie dyrekcje zakładów zobligowane są do Wydawania odpowiednich zarządzeń, zmierzających do usprawnienia nadzoru i zwiększenia ochrony mienia przed kradzieżami. Przykładem takiego działania było wydanie odpowiednich zarządzeń regulujących kolejność hartowania detali. W cza. sie rozprawy okazało się bowiem, że duży procent braków powstał nie z winy pracownika, a na skutek niewłaściwej dokumentacji technologicznej, W wielu ar.tykułach zarzuca się prokuraturze i sądom, że umarzają tysiące spraw rocznie i nie przesyłają ich sądom społecznym do dalszego rozpatrzenia. Ile byłoby z tego pożytku, ' jaka praca wychowawcza i profilaktyczna byłaby zrobiona — stwierdzają autorzy tych artykułów. Wydaje się jednak, że jest to osąd zbyt pośpieszny. Przykładowo można wziąć tu teren dzielnicy Warszawa — Ochota. Znajdują się tu setki różnych przedsiębiorstw, instytucji, zakładów i spółdzielni, natomiast sądów społecznych w zakładach pracy istnieje tylko 9. A więc czy można przeprowadzić jakąkolwiek ocenę ilości umorzonych spraw przez sąd i prokuraturę w stosunku do ilości spraw przekazanych sądom społecznym? Jeżeli tak, to tylko w stosunku do tych zakładów, gdzie takie sądy istnieją. Można wyrazić zdziwienie: dlaczego sądów społecznych jest tak mało, ale przecież nie o iiość tych społecznych organów chodzi, ale o to, aby powołane organa przejawiały rzeczywistą działalność. Tymi sprawami, zgodnie z wolą ustawodawcy, powinny zająć się wojewódzkie komisja związków zawodowych Na pewno jest dużo do zrobienia, jeżeli chodzi o pracę sądów społecznych, ale trzeba przede wszystkim dbać o to, aby inicjatywa ta doskonaliła swoje działanie i zdobywała coraz większe zaufanie społeczeństwa. JERZY JAROSZEK NOWE WARTOŚCI M