Trybuna Ludu, kwiecień 1962 (XV/91-118)
1962-04-06 / nr. 96
6 ________________________________________________________________ 2 Demokratycznej Republiki Wietnamu PRAWIE MILION Od 1955 r. <!o chwili obecnej zbudowano w stolicy DRW — Hanoi — 990.00ft m kw. powierzchni mieszkalnej. W samym tylko roku 1961 do nowych mieszkań wprowadziło sie 18 tys. osób. TEATR OLBRZYM W ośrodku kopalni rudy żelaznej Czai-Kau w prowincji Thai- Nguyen powstanie w najbliższym czasie wielki teatr na 5000 widzów. Niedawno górnicy kopalni otrzymali nowy klub bogato wyposażony w czasopisma, książki, instrumenty muzyczne itp. RUCHOME MUZEUM Wietnamskie Muzeum Rewolucj i Muzeum Armii Ludowej zorganizowały ruchome wystawy, które W poszczególnych prowincjach DRW obejrzało już 49 tys. osób Akcja ta jest ważną formą zapoznawania ludności z historią kraju BUDOWA THAK-BA W prowincji Yen-Bay powstaje duża elektrownia wodna — Thak- Ba. Jej moc przewyższy moc wszystkich elektrowni istniejących dotychczas w DRW. Dzięki wybudowaniu 17 zapór wodnych powstaną tu zbiorniki mieszczące 2.900 tys m sześć. wody. ZBIORY MANIOKU Z roku na rok zwiększa się w DRW zbiory podstawowych obok ryżu płodów - manioku. Ostatnie dane statystyczne wykazują, że w ubiegłym roku zebrano o dalszych 700 tys. ton manioku więcej. PRACE ^IRYGACYJNE Górskie rejony DRW potrzebują wiele wody do uprawy ryżu. W tym celu stale buduje się tu nowe zespoły nawadniające. Prace te wykonywane są często silami samych gospodarstw spółdzielczych. Np. obliczono, że mieszkańcy s>a mego tylko płn.-wsch. rejonu górskiego Teng-Som odremontowali i zbudowali 10.942 urządzeń irygacyjnych. ROZBUDOWA HUTNICTWA Dobiega końca budowa ostatniego wielkiego pieca w kombinacie Thai. Nguyen. Budowany on jest pod kierownictwem specjalistów z Chińskiej Republiki L.uuowei. (1) Kwietniswy zeszyt „Probierców Pokoju i Socjalizmu“ Ukazał się kwietniowy zeszyt „Problemów Pokoju i Socjalizmu”. Numer przynosi następujące artykuły: WYRWAĆ FASZYZM Z KORZENIAMI! R. PALME DUTT — Niektóre aspekty neokolonializmu brytyjskiego. P. FRIEDLANDER i H. SCHILLING — Imperializm zachodnioniemiecki — jeden z filarów kolonializmu . J. ARBATOW — Leninizm o rewolucyjnej sile przykładu społeczeństwa socjalistycznego. K. JANAGIDA — Wolność a postęp nauki. ZWIĄZKI ZAWODOWE A WALKA O SOCJALIZM. Okiem pacjenta Uzdrowisko czy „kurort”? W ogromnym już dziś arsenale walki medycyny z chorobą obok środków i metod najnowszych zachowały się, nic nie tracąc ze swoich walorów, środki i metody lecznicze znane i stosowane od dziesiątków pokoleń. Jednym z takich środków jest lecznictwo uzdrowiskowe. Ani antybiotyki, ani setki nowych, potężnych w działaniu preparatów farmaceutycznych, ani bujny rozwój chirurgii nie zdołały zadać ciosu słynnym wodom mineralnym z Borżomi, Szczawna-Zdroju, Vichy, Karlovych Varöw, Krynicy czy Vrniaczkiej Bani. Pozostały one nadal w rękach doświadczonego lekarza poważnym instrumentem przywracającym zdrowie ludziom cierpiącym na rozmaitego rodzaju schorzenia. Boqaci i ubodzy Polska należy do krajów niezmiernie szczodrze obdarzonych przez naturę źródłami cennych wód mineralnych. Odnotujmy dla formalności raczej, bo praktycznego znaczenia na razie to chyba nie ma, że ciągle odkrywane są u nas dalsze nowe tego rodzaju źródła w różnych okolicach kraju — nawet koło Łodzi i w samej... Warszawie. tu, Nie zmienia to jednak fakże należymy do krajów, których ludność w bardzo nikłym stopniu korzysta z posiadanych zdrojów. Statystyka wykazuje, że z leczenia uzdrowiskowego korzysta rocznie 0,9 proc. ludności Polski. Wskaźnik ten wynosi np. w ZSRR 2,5 proc. w Czechosłowacji zaś — 3 proc. Na stan ten złożyło się wiele przyczyn, zaistniałych nie w naszych głównie czasach. Jaki jest nasz obecny stan posiadania? A więc mamy czynnych 26 uzdrowisk z łączną liczbą prawie 13 tys. łóżek normatywnych w 107 sanatoriach. Daje to około 112 tys. osób rocznie możliwość skorzystania z tej formy leczenia. Że jest to liczba niewielka świadczą użyte powyżej porównania oraz fakt, iż około 40 proc. wniosków o skierowanie do sanatoriów załatwianych jest odmownie, głównie z powodu braku miejsc. Zdawałoby się, że w tej sytuacji wykorzystanie tego, co posiadamy powinno być najbardziej celowe, uzasadnione, gospodarne, że z leczenia sanatoryjnego w uzdrowiskach jcorzystają osoby najbardziej 'tego potrzebujące. Analiza dokonana na posiedzeniu Komisji Socjalnej KC PZPR wykazała, że sprawa ta musi budzić wiele wątpliwości i zastrzeżeń Liczby I fakty Spójrzmy jak wygląda ruch skierowaniami na leczenie sanatoryjne. Tych 13 tys. miejsc, jakie posiadamy, rozparcelowanych zostało w ten sposób że około 60 proc. skierowań znajduje się w gestii związków zawodowych; 20 proc. mają różne resorty i instytucje, takie jak Min. Komunikacji, MON, MSW, ZBoWiD. emeryci, studenci itp; 10 proc. jest przeznaczone dla samodzielnych rolników. A pion służby zdrowia — zapytacie? Otóż w gestii klinik akademii medycznych znajduje się też około 10 proc. skierowań. Prawda, że dla uzyskania skierowania z jakiegokolwiek źródła niezbędne jest orzeczenie lekarzy, ale wyniki tej „wspólnej gospodarki” sanatoriami trudno określić, jako najwłaściwsze przynajmniej z punktu widzenia celowości wykorzystania sanatoriów dla celów lecznictwa. Łóżka w sanatoriach uzdrowiskowych zajmowane są w dość znacznym procencie przez ludzi, którzy z powodzeniem mogliby spędzić swoje wakacje na zwyczajnych wczasach, albo też w zupełności .wystarczyłyby im wczasy lecznicze. Taka jest przynajmniej zgodna opinia lekarzy z sanatoriów. Z drugiej zaś strony zarządy uzdrowisk i lekarze skarżą się, że istnieje wiele wypadków skierowań ludzi ze schorzeniami do niewłaściwych uzdrowisk, w których pobyt może przyczynić się do pogorszenia stanu kuracjusza. Pacjent po prostu pojechał nie tam, gdzie powinien, lecz tam dokąd oddział związku zawodowego posiadał przydział. Czy może być inaczej, skoro miejsca sanatoryjne są parcelowane w niemiłosierny sposób. Całość puli skierowań dzieli się na 22 województwa i miasta wydzielone, a w ramach województwa na poszczególne oddziały związków zawodowych. CZ Uzdrowisk oblicza, że w kraju działa około 500 punktów rozdzielczych. Spróbujcie podzielić około 7 tys. miejsc w sanatoriach o różnych profilach leczenia i nie popełnić błędu — nie o matematykę przy tym chodzi, lecz o świadome kształtowanie działalności leczniczej w żywym społeczeństwie. Btqd rodzi błędy Jest np. w pełni uzasadnione, że w Ciechocinku i Nałęczowie, uzdrowiskach nastawionych na leczenie pozawalowych, chorób stanów wieńcowych i nadciśnienia, przeważają wśród kuracjuszy pracownicy umysłowi. Są to bowiem swego rodzaju choroby „zawodowe” przede wszystkim inteligencji. Ale przyjrzyjmy się innym wskaźnikom. Otóż, w przekroju rocznym we wszystkich sanatoriach na każdych 100 kuracjuszy pracowników fizycznych przypada średnio 110 pracowników umysłowych, przy czym w miesiącach atrakcyjnych liczba ta wzrasta do 125 — wyrównując się do proporcji pół na pół w miesiącach nieatrakcyjnych. Prócz miesięcy atrakcyjnych są też i atrakcyjne uzdrowiska: zawsze modna Krynica, nadmorski , Kołobrzeg, dalej — prócz Ciechocinka i Nałęczowa — Inowrocław, Iwonicz, Kudowa, Polanica, Żegiestów. W sezonie na stu robotników kuruje się tu średnio 220 pracowników umysłowych. Przewaga pracowników fizycznych wśród kuracjuszy sanatoriów występuje tylko w nielicznej grupie uzdrowisk: Busko, Cieplice, Jastrzębie, Połczyn i Przerzeczyn. Można przypuszczać, że przedstawiony skład socjalny kuracjuszy spowodowany jest niewłaściwym załatwieniem skierowań, zwłaszcza w sezonie atrakcyjnym. Nie sposób ustalić. w jakim stopniu wynika to z tego, że komisje związkowe nie potrafią prowadzić właściwej gospodarki... skierowaniami, a w jakim stopniu waży tu niewłaściwe podejście lekarza, który zamiast typować z własnej inicjatywy pacjentów', czeka na inicjatywę z ich strony. Powiedzmy sobie przy tym, że inicjatywa ta z reguły wychodzi od pracowników umysłowych, bardziej świadomych leczniczej roli uzdrowiska. Zjawiskiem ubocznym tego stanu rzeczy, dość jednak rozpowszechnionym jest, że pewni kuracjusze przywykli co roku jeździć do różnych lub tych samych uzdrowisk. Poznali bowiem dokładnie drogi i sposób starania się o skierowanie. nauczyli się uporczywie upominać o wniosek u lekarza i w oddziale swojego związku zawodowego. Pewno, dlaczego nie? Komu to zaszkodzi spędzić przyjemny miesiąc w ładnej miejscowości i to zupełnie bezpłatnie. Zwłaszcza, że zabiegi nie są obowiązkowe, a dyscyplina wręcz nie szpitalna Najmniej watpHwoicI Jedna grupa kuracjuszy naszych uzdrowisk budzi najmniej wątpliwości co do słuszności skierowania ich do leczenia sanatoryjnego. Są to ludzie korzystający z niedawno wprowadzonej przez CZL tzw. uzdrowiskowej rehabilitacji poszpitalnej. Chodzi osoby, które w pewnym etao pie leczenia szpitalnego w zakresie chorób serca, stanów pooperacyjnych serca, po operacjach urologicznych, żołądka, dwunastnicy, woreczka i dróg żółciowych, a także po operacjach ortopedycznych oraz po urazach narządu ruchu, są kierowani najczęściej bezpośrednio ze szpitala do dalszego leczenia w sanatorium. Ta forma wykorzystania sanatoriów w uzdrowiskach jest jeszcze bardzo szczupła, nie stoi w żadnym stosunku do zapotrzebowania, ale na nią powinno się zwrócić przede wszystkim uwagę. Daje ona najlepsze efekty pod wieloma względami. Dzięki bezpośredniemu leczeniu poszpitalnemu przyczynia się do szybszego powrotu do zdrowia, skrócenia czasu niezdolności do pracy, zmniejszenia inwalidztwa. Trzeba sobie powiedzieć Jakie wnioski nasuwają się z dotychczasowych rozważań? Trzeba przede wszystkim powiedzieć sobie, że sanatoria w uzdrowiskach, to forma lecznictwa zamkniętego, a nie forma wczasów, „kurort”. Jeżeli tak, to wcale nie uszczuplając prawa związków zawodowych do społecznej kontroli nad działalnością służby zdrowia, trzeba zapewnić znacznie większy głos w gospodarce sanatoriami medycynie, służbie zdrowia (przy całej różnorodności zagadnienia nie widzę przyczyn, dlaczego ma istnieć aż taka jak obecnie różnica w sposobie kierowania do sanatorium chorego, dajmy na to, na reumatyzm, od kierowania do sanatorium przeciwgruźliczego). Warto zrewidować, czy słuszna jest zasada kierowania do uzdrowiska na miesiąc. Wydaje się, że człowiek rzeczywiście chory i mający szansę powrotu do zdrowia dzięki leczeniu sanatoryjnemu, powinien w nim pozostawać do osiągnięcia stanu optymalnego. Najwłaściwszą drogą byłoby chyba znaczne rozszerzenie ilości skierowań na leczenie poszpitalne. Z drugiej zaś strony trzeba ludziom z niewłaściwym skierowaniem skracać czas zajmowania przez nich miejsc w zakładzie leczniczym. Niezbędne jest przesunięcie ' „nałogowych” użytkowników sanatoriów do domów wczasów leczniczych, które zapewniają zupełnie dobre warunki profilaktyczne i lecznicze lekkich stanów chorobowych. Słusznie w planach przewidziana jest dość poważna rozbudowa tej formy wykorzystania uzdrowisk Wydaje się wreszcie, że jeżeli chcemy rzeczywiście najbardziej celowo i rozumnie wykorzystać, to co posiadamy dla przywracania zdrowia ludziom, to trzeba, by Instytut Balneo — klimatyczny bardzie; intensywnie wziął się do naukowych badań i obserwacji celem opracowania kryteriów skuteczności leczenia uzdrowiskowego schorzeniach. w poszczególnych Pozwoli to na dalsze sprecyzowanie wskazań do tego leczenia, a tym samym do lepszego wykorzystania bazy sanatoryjnej zarówno z punktu widzenia klinicznego jak i społecznego. , JAN KLIGKRT 1 962 - kurs na superfiłmy 15 tys. statystów w „Wojnie I Pokoju”, „Ostatnie domy i Gomory” za 12 dni Somin, doi. Niektóre są już na ekranach niektóre już się kręci, znajdują się w zapiętych inne na ostatni guzik planach reżyserów. Wszystkie — są superfilmami Interesujące są przede wszystkim przygotowania do kręcenia radzieckiego superfilmu S. Bondarczuka „Wojna i Pokój”. Wg ostatnich informacji będzie to film szerokoekranowy, nakręcony na taśmie szer. 70 mm, co przy wyświetlaniu da efekt podobny do obrazu panoramicznego. Film będzie się składał z 3 lub 4 serii. Do kręcenia pierwszych scen przystąpi się już w lecie br. W filmie weźmie udział 200 aktorów w pojedynczych rolach oraz 15 tys. statystów. Nie ustalono jeszcze odtwórców głównych ról, a przede wszystkim odtwórczyni Nataszy Rostowej i Pierre’a Bezuchowa. Rolę Nataszy otrzyma prawdopodobnie 19-Ietnia tancerka z Leningradu Ludmiła Sawielłewa, a poglądy filmowców i życzenia kinomanów wskazują, że najlepszym Bezuchowem byłby sam Bondarczuk. Ostateczna decyzja w sprawie obsady tych i innych głównych ról jeszcze nie zapadła. Zakończenie prac nad filmem przewiduje się na 1964 rok. Wśród tego rodzaju filmów już zrealizowanych, trzeba wymienić włoski superfilm „Barabasz”. W kręceniu tego filmu uczestniczyło 70 ^ tys. statystów, oraz 100 aktorów z rolami mówionymi, a wśród nich 5 gwiazd filmowych. Ponieważ nie można było filmu kręcić w Jerozolimie — zbudowano kosztem 300 tys. dolarów całe sztuczne miasto. 100 tys. dolarów kosztowało przygotowanie w Weronie areny do walk gladiatorów. Specjalnie dla filmu przygotowano 15 tys. kostiumów, 5 tys. peruk i 1500 fałszywych bród; wynajęto 75 autobusów do przewożenia statystów. W filmie bierze udział 13 lwów. Ten film nakręcony w ciągu 157 dni kosztował 10 min. dolarów. Ale nie jest to jeszcze szczytowa cena filmu. Ponad 12 min. doi. wyniosły koszty kręcenia powstałego we Włoszech 1 w Maroku filtnu „Ostatnie dni Sodomy i Gomory” Również Niemcy (NRF) przystąpili wspólnie z filmowcami USA do kręcenia superfilmu „Kapitan Sindbad”. „Die Welt” podaje, że w jednej z hal atelier stoi już statek piracki zbudowany dla tego filmu kosztem 200 tys. marek (ok. 50 tys. doi.). Do filmu zamówiono w Londynie 20 tys. par obuwia i kostiumów. Weźmie w nim udział 30 tys. statystów. Francja dotrzymuje kroku temu światowemu kursowi na superfilmy. Christian Jaque planuje nakręcenie „najdroższego filmu jaki powstał dotychczas we Francji”. Ten film, to „MARCO POLO”, z Alain Delon w roli tytułowej. Ma on jeszcze w tym roku wejść na ekrany. Amerykański producent Darryl F. Zanuck od kilku miesięcy kręci film pt. „NAJDŁUŻSZY DZIEŃ’ osnuty na tle inwazji aliantów na Francję w 1944 r. I ten film ma być gotowy jeszcze w br. IiMiy amerykański producent, Sa muei Bronston, wyprodukował gigantyczny ii im biblijny „łiftoi. KRÓLÓW”. Ostatnio zas się w Londynie prapremiera odbyła superfilmu Bronstona „EL CiD”. Na marginesie tej prapremier* — ciekawostka: Sophia Loren kreująca w tym filmie wraz z Chariton Hestonem główne role wytoczyła producentowi proces sądowy, o to że jej nazwisko wydrukowano na plakatach mniejszą czcionką ni* nazwisko jej partnera, wobec czego poniosła straty moralne i ucierpiaia nerwowo... Bronston planuje nakręcenie kolejnego superfilmu. Będzie nim „UPADEK PAŃSTWA RZVMSKIE- nn» w Wszystkie te filmy bledną JednaK porównaniu z zamiarem amerykańskiego reżysera George’a Stcvensa. Zapowiada on nakręcenie w Rzymie kolosalnego filmu składającego się z trzech 4-godzinnych serii pt. „NAJWIĘKSZA Z OPO WIE DZIANYCH HISTORII”. Mówi się, że będzie to także najdroższa z historii. Szacunkowe koszty filmu wynieść mogą ponad 31 min. dolarów. Producenci decydują się jednak na tak wielkie wydatki, i na wydatki związane z opłatą olbrzymiej ilości statystów, na niezwykle kosztowne rekwizyty. Doświadczęnie wskazuje, że superfiłmy są intratnym interesem. Np. „Ben Hur” wyświetlany Jest jeszcze w 60 kopiach niemieckich, chociaż przyniósł już 3 min dolarów dochodu. Po co jednak szukać daleko: nasz superfilm „Krzyżacy” również się opłacił mimo wysokich kosztów. Za kręceniem superfilmów przemawia wg zachodnich producentów inny jeszcze, bardzo istotny argument: doskonale wytrzymują konkurencję telewizji. (Z. L.) Niemiecka Republika Demokratyczna Końcowa faza budowy zapory wodnej Poehl. drugiej co do wielkości w Nil 17. Powstałe po zbudowanie zapory jezioro będzie miaio 7 km długości Foto CAI TRYBUNA LUDU fbclo Nr 96 Od nitki do (żółtego) kłębka W roku ubiegłym za wyeksportowane jaja, drób bity, gęsie wątróbki i pierze, woj. poznańskie otrzymało 596 min zł. W tej pięciolatce plony zakładają znaczne podwyższenie wartości produkcji przeznaczonej dla rynku krajowego i na eksport. Ilość kur w poznańskich PGR-uch ma wzrosnąć z 57.600 niosek do 135.600 niosek. Zbudowanych zostanie w tym celu 13 kurników (każdy z nich przeznaczony bgdzie nu 6 tys. kur) oraz 14 wychowalni. Ostatnio, cala prawie prasa krajowa poświeciła sporo miejsca „brojlerom”. Kurczaki te „produkowane” w sposób niemal fabryczny, przy dobrej organizacji bazy paszowej t metod hodowlanych powinny stać się poszukiwanym towarem na rynku. Niestety nie możemy w tym fotoreportażu pokazać jeszcze tej fabryki kurczaków, choć być może pokazać ją będziemy mogli u; roku przyszłym. Pokażemy natomiast, choć troche jednostronnie, material wyjściowy do przyszłej „brojlerowni’’ w fermie PGR Klonowcu. „Brojler” jest krzyw żówką kury odmiany „White Rock” i koguta „Comish’a”. W tej fermie znajdują się właśnie kurze mamy. Roczną pracę Klonowco. podzielić można na dwa etapy. Do czerwca „White Rock’i” produkuje -tutaj i przeprowadza selekcje najlepszych niosek i kogutów. Od czerwca, koguty tej rasy zastępowane są „Cornish’ami’’ i wtedy powstaje krzyżówka — materiał rzeźny — „brojlery”. Tekst 1 zdjęcia A. Nowosielski Ojciec rodziny (White Rock) raapod swoja opieką 11 kur Oprócz stad selekcyjnych, na fermie znajdują się kury gorszej Jakości. Te traktowane będą jako materiał rzeźny Każda sztuka ze stad selekcyjnych otrzymuje blaszkę — znak rozpoznawczy. Naukowcy - pedagodzy badają pracę szkół przyzakładowych Poziom i sposób kształcenia zawodowego w szkołach przyzakładowych, organizacja tych szkół *— oto niektóre z problemów znajdujących się obecnie na warsztacie nowo powstałej placówki badawczej Instytutu Pedagogiki — Zakładu Kształcenia Zawodowego I Politechnicznego. Pracownicy Zakładu, którego kierownikiem jest prof, dr T. Nowacki, przeprowadzają badania w zasadniczych szkołach zawodowych resortu przemysłu ciężkiego, lekkiego, budownictwa i chemii w okręgu warszawskim i katowickim. Cel badań jest ściśle praktyczny — dostarczenie Ministerstwu Oświaty, jeszcze przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego, materiałów orientu-jących w problematyce pedagogicznej tych szkół Badania prowadzi się m, in. pod kątem praktycznej przydatności teoretycznej nauki zawodu. Pracownicy naukowi Instytutu próbują znaleźć odpowiedź na pytanie — czy zajęcia teoretyczne są podbudową zajęć praktycznych? Przedmiotem badań jest też metodyka szkolenia praktycznego, a także organizacja pracy uczniów w warsztatach, wyposażenie warsztatów, dobór asortymentu produkcji, zagadnienia bhp. Wiele uwagi poświęca się również kwalifikacjom i umiejętnościom nauczycieli zawodu "W marcu br. przeprowadzono badania w kilku szkołach przyzakładowych, m. in. w zasadniczej szkole zawodowe; huty „Baildon”, w szkole zawodowej przy Tarchomińskich Zakładach . Farmaceutycznych. Zebrane materiały nie upoważniają jeszcze do uogólnień. W toku badań zarysowało się jednak wiele ważnych problemów szkolnictwa zawodowego, Ja* np. niedostateczny stopień przygotowania pedagogicznego, a także często zawodowego instruktorów zawodu. Na 14 instruktorów zawodu, z którymi zetknęli się pracownicy Instytutu Pedagogiki, tylko jeden skończył kurs pedagogiczny. Wielu spośród nich nie ma także potrzebnych kwalifikacji za* wodowych. Praca szkół przyzakładowych jest jednym z tematów badawcj:ych Zakładu Kształcenia Zawodowego i Politechnicznego Instytutu Pedagogiki. Godne uwagi, że w ciągu najbliższych lat przedmiotem badań Zakładu będą losy absolwentów szkół zawodowych. Praca ta przygotowywana na 1964 zakłada m. in. wykazanie cer. lowości programów i metod kształcenia w szkołach zawodowych. W bieżącym roku ukaże się natomiast poradnik metodyczny dla robotników prowadzących szkolenie uczniów w zakładach pracy. Książka ta sposób praktyczny oświetli dyw daktyczne, socjologiczne i psychologiczne podstawy szkolenia w czasie pracy. (dor.) Rocznica Szymanowskiego na Ukrainie Muzyka, rewolucja, młodzież... Kijów. Z wielkiego plakatu, rozlepionego na murach pięknego miasta Kijowa, spogląda na mnie twarz Karola Szymanowskiego. Plakat głosi, iż 6 kwietnia, w piątek, odbędzie się koncert symfoniczny poświęcony pamięci wielkiego kompozytora polskiego. Grane będą jego utwory.. Wieczorem w budynku Konserwatorium rozmawiam z młodymi zapaleńcami, ze Studenckiego Towarzystwa Naukowego przy Konserwatorium Kijowskim, którzy są organizatorami pięknych uroczystości ku czci Szymanowskiego. Wpadam na pół godziny, zostaję na kilka godzin. To. z czym się tu zapoznaję, okazuje się niezwykle cie kawę. Młody Włodzimierz Guzij i jeszcze młodszy Igor Błażków reprezentują nie tylko żywe zainteresowanie dla twórczości Szymanowskiego, nie tylko duży dorobek pracy nad jej popularyzacją; zgromadzili także wydobyte ze starych archiwów materiały, które są mało znane albo i nie znane badaczom twórczości Szymanowskiego. W zakurzonych, archiwach obwodowego miasta Kirowogradu (przed Rewolucją — Jelizawietgrad) Igor Błażków wygrzebał wiele cennych materiałów dotyczących zwłaszcza pierwszych lat po Rewolucji... Dokumenty mówią, że w trudnych latach głodu, wśród szalejącej burry wojny domowej, w czasach, gdy wielkie odłamy inteligencji w Rosji i na Ukrainie i obawą i rezerwą odnosiły się de nowej władzy, Karol Szymanowski, na pewno nie wszystko afirmujący, na pewno przerażony wojną domową, umiał dostrzec wielką szansę, jaką niesie nowy świat: szansę niezwykłego rozszerzania sal koncertowych, wielką szansę upowszechniania kultury muzycznej wśród szerokich mas ludu. A w miasteczku Znamienka pod Kirowogradem żywo zają! się odszukaniem materiałów związanych z Szymanowskim inny jego entuzjasta: Wiaczesław Szkoda, inspektor Powiatowego Wydziału Oświaty. W wiosce Orłow-o-Bałka, odległej od Znamienki o 3 km, Karol Szymanowski spędzi) dzieciństwo (lata 1882 — 1895) w majątku rodziców. Wiaczesław Szkoda prowadzi poszukiwania, rozmawia ze starymi mieszkańcami wioski, pracuje nad niewielką wystawą w Znamience. poświęconą Szymanowskiemu... Wiele takich faktów opowiadają mi Włodzimierz Guzij i Igor Błażków. Włodzimierz Guzij od 1955 r. kieruje Studenckim Towarzystwem Naukowym w Konserwatorium. Jest obecnie starszym wykładowcą uczelni. Opowiada przede wszystkim, o koncertach i sesji naukowej, która odbędzie się za kilka dni w Kijowie, Poza tym — wystawa, poświęcona Szymanowskiemu, wieczór muzyki z płyt (uzyskanych dzięki pomocy konsulatu polskiego i — co warto podkreślić — uprzejmości przedsiębiorstwa „Polskie Nagrania”), a nawet praca nad dokumentarnym filmem amatorskim na temat „Szymanowski i Ukraina”. Pracują nad tym Igor Błażków i amator-filmowiec, Włodzimierz Bielaków, członek Orkiestry Symfonicznej. Wydaje mi się, że trzeba tu z wdzięcznością podkreślić życzliwość, z jaką inicjatywa młodzieży spotyka się na uczelni; przecież bez takiej życzliwości, piękne plany pozostałyby na papierze. Tak np. referaty studentów przygotowywane są pod kierownictwem wykładowców uczelni. Wiele też waży pomoc Republikańskiego Zarządu Towarzystw Przyjaźni i Łączności Kulturalnej z Zagranicą. Kompozytor, Borys Latoszyński, który zagai wstępnym słowem pierwszy koncert, jest właśnie przewodniczącym Sekcji Muzycznej przy Zarządzie Towarzystw Przyjaźni. Prof. Latoszyński, laureat Nagrody Szewczenkowskiej (a m. in. także laureat nagrody Towarzystwa Przyjaźni Polsko- Radzieckiej za balladę symfoniczną „Grażyna”) żywo interesuje się polską kulturą muzyczną. Kilka dni temu w Kijowie odbyło się prawykonanie jego „Suity polskiej”, osnutej na motywach polskich pieśni ludowych, Gdy już mowa o życzliwości ~ spełniam prośbę moich młodych rozmówców. Czynię to z przyjemnością, ponieważ nie za często dziennikarz spotyka się z podobnymi faktami. Centralna Biblioteka Nut przy Wydawnictwie Muzycznym w Warszawie, do której moi rozmówcy zwrócili się t e l efonicznie, w ciągu pięciu dni nadesłała im nuty, o które prosili, z prośbą o zwrot po wykorzystaniu. List w tej sprawie podpisała p. Maria Kurnatowska, której młodzi entuzjaści muzyki Karola Szymanowskiego gorąco za to dziękują... ... — Zbudowaliśmy program koncertów tak, by były możliwie reprezentatywne dla wszystkich rodzajów twórczości muzycznej Karola Szymanowskiego — opowiada W. Guzij. — Taki cel przyświeca także wystawie. Jeżeli chodzi o sesję — poza celami poznawczymi, dydaktycznymi, mamy także nadzieję, że będzie to próba oświetlenia nowych faktów, nie znanych dotychczas badaczom twórczości Szymanowskiego. — Wydaje się nam że praca nasza stanowi jakiś wkład w głębsze poznanie polsko-ukraińskich więzi w dziedzinie kultury muzycznej, jakiś wkład we wzajemną wymianę kulturalny naszych bratnich narodów. MICHAŁ ŁUCKI (OD STAŁEGO KORESPONDENTA) U nas i za granicą Państwowe Muzeum w Oświęcimiu przygotowało dla zwiedzających były obóz zagłady trzynaście nowych względnie wznowionych tytułów w różnych językach. 22 lipca br. otwarta zostanie w siedmiu blokach byłego obozu koncentracyjnego na Majdanku wystawa zbrodnie hitlerowskie obrazująca w tym „kombinacie śmierci”, w Oświęcimiu i innych miejscach zagłady. W Melk pad Dunajem, gdzie hitlerowcy zorganizowali podobóz słynnego Mauthausen, postanowiono zamienić dawne krematorium na pomnik, który stanie dla upamiętnienia pomordowanych tu więźniów zatrudnianych przez hitlerowców przy budowie podziemnych schronów dla przemysłu zbrojeniowego III Rzeszy. W Palais de la Mediterranee w Nicei odbyła się premiera długometrażowego filmu Andre Migot pt. „Nieśmiertelna Polska”. Widz ogląda w tym filmie ciekawe fragmenty z okresu niemieckiej okupacji w naszym kraju, a także dłuższe sekwencje poświęcone Oświęcimiowi. (s)