Trybuna Ludu, kwiecień 1971 (XXIII/91-120)
1971-04-08 / nr. 98
CZWARTEK, S KWIETNIA 1971 Ł-N1N Równowaga rynkowa w skali województwa Między wiedzą i niewiedzą C ZY wiadomo ile pieniędzy mieszkańcy województwa poznańskiego wydadzą na zakup towarów i konsumpcję w zakładach gastronomicznych w drugim kwartale bieżącego roku ? Prawdopodobnie nieco więcej niż w pierwszym, kiedy na te cele przewidziano 5,6 mld złotych. Obliczy! to dokładnie Narodowy Bank Polski na podstawie dochodów z płac. rent, stypendiów, wpływów rolników' ze sprzedaży płodów rolnych oraz dochodów rzemieślników. Dla zachowania równowagi rynkow'ej wartość towarów w sklepach powinna odpowiadać wielkości funduszu zakupów Czy odpowiada? Teoretycznie tak i to zawsze, niezależnie od sytuacji rynkowej i kształtowania się dochodów. Z reguły na każdą złotówkę przypada według planu, w województwie poznańskim, towaru za 1.05 zł. Na początku kwartału rozpo czyhają się boje z Ministerstwem Handlu Wewnętrznego o przyznanie odpowiedniej ilości towarów celem zrównoważenia popytu. Przyznane ilości deficytowych towarów żywnościowych i przemysłowych są na ogól mniejsze od żądanych Niekiedy rzeczywiste dostawy odbiegają in minus od uzgodnionych. Niedobór poszukiwanych towarów' powoduje pewne przesunięcie popvtu na inne w myśl zasady, że na bezrybiu i rak jest rybą. Pomoc uczonych Ponieważ szacunek funduszu zakupów podobnie jak planowanie dostaw towarów są bardzo przybliżone, ogromnego znaczenia nabiera operatywne badanie lokalnego rynku wojewódzkiego celem elastycznego reagowania na zachodzące zmiany tak w dziedzinie funduszu zakupów jak i kształtowania się popytu i podaży. Tę prawdę dawno już zrozumiano w województwie poznańskim, należącym do krajow'ej czołówki handlowej Operatywne badania rynku prowadzi Wyższa Szkota Ekonomiczną Co miesiąc opracowuje ona ekspresowa Informację rynko-wą, która pomaga handlowcom w codziennej działalności. Badania prowadzi także Wydział Handlu WRN. ale mała komórka zajmująca się tym jest niewystarczająca. Z tego względu pomoc uczonych ma doniosłe, praktyczne znaczenie. Leży przed nami ekspresowa informacja za luty br. Dowiadujemy się z niej. że dynamika zakupów wyprzedziła wzrost dochodów. Niemniej jednak „ludność nawet przy niższych dochodach potrafi znalpźć źródła siły nabywczej — bądź w formie uruchomienia posiadanych rezerw gotówkowych. bądź w formie zaciągniętego kredytu konsumpcyj nego — po to. aby jak najwcześniej wejść w posiadanie tańszych obecnie dóbr trwałego użytku” Badania popytu. dotyczą wyłącznie Brak natomiast wiadomości o możliwości )ego zrównoważenia przez podaż odpowiednich towarów, Kierownictwo Wydziału Handlu odrzuca twierdzenie, że je go rozeznanie dotyczy wyłącznie t/\r wielkich agregatów że wiadomo, ile trzeba mięsa. wędlin czy obuwia. Brak natomiast jasności, o jakie mięso czy wędliny chodzi, jakich kolorów, gatunków i rozmiarów obuwia potrzeba Jeszcze w ubiegłym roku Wydział Handlu ustalił listę brakujących towarów w poszczególnych grupach z daleko idącą dokładnością, obejmująca tysiące pozycji wraz z drobiazgowym wyszczególnieniem tzw. asortymentu. Na tej podstawie żądał dodatkowych dostaw konkretnych towarów. Wydaje się „spis potraw'” Jednak, że ten ustalony na podstawie danych przedsiębiorstw handlowych jest wysoce niedokładny, Świadczy tym m in. polityka zamówień c W sklepach często brak towarów» które przemysł może dostarczyć w odpowiednim wyborze pod warunkiem, że handlowcy tego żądają, Inicjatywa i ruchliwość poszukiwań* W czasie trwania wiosennych Targów Poznańskich, towarzyszyłem warszawskiemu dziennikarzowi, który chciał kupić ubranie o rozmiarze 165 na 96 W żadnym sklepie nie znaleźliśmy Nie mogliśmy także kupić skórzanych pan tofli męskich zapinanych klamra lub na gumce Albo rozmiar był nieodpowiedni albo gatunek pozostawiał wiele do ży czenia dzieżowre A przecież zakłady omogą produkować ubrania dla osób o analogicznych do kolegi rozmiarach To samo dotvezy obuwia Po prostu handel tego od nich nie żąda. Dlaazego? W Poznańskiem sprawa ta jest przedmiotem zainteresowania władz wojewódzkich. Można więc żywić nadzieje poprawy. Utrzymanie równowagi rynkowej wymaga czynnego stosunku tak handlu jak i wład2 wojewódzkich. Jej zachwianie wynika często z lokalnych zaniedbań, z braku inicjatywy, ruchliwości, ze zwykłego niedowładu organizacyjnego. Znaną jest rzeczą, że trudności z zaspokojeniem popytu dotyczą często towarów ogólnie dostępnych. które znajdują się w magazynach hurtowych i nie docierają do sklepów detalicznych. Okoliczność ta skłoniła jeszcze w lutym ubiegłego roku Wydział Handlu do energiczne! interwencji. Wpływ miejscowych władz handlowych na zwiększenie dostaw towarów deficytowych w skali całego kraju jest minimalny. Wielki natomiast może być w dziedzinie towarów dostępnych. Oczywiście pod warunkiem zapewnienia właściwego wyboru gatunków, rozmiarów, zgodności z panującą modą. A więc dzięki lepszemu programów an i u produkcji przemysłowej opartemu na znajomości rzeczywistych potrzeb rynku. Dążenie do zapewnienia równowagi rynkowej skłania miejscowe władze do wykorzystania lokalnych rezerw. W marcu ubiegłego roku Prezydium WRN przyjęło wniosek o rozszerzeniu kontaktów z przemysłem terenowym i spółdzielczym celem zwiększenia dostaw i wzbogacenia wyboru towarów. W podobny sposób odniosło się do zakupów rzemieślniczych towarów rynkowych. Zmiany w polityce gospodarczej — zwłaszcza wyeliminowanie ukrytych i jawnych podwyżek cen celem sztucznego ograniczenia popytu i zapewnienia pozornej równowagi rynkowej — stawiają nowe, trudne zadania przed handlem. Równowaga rynkowa wymaga zwiększonej ilośd towarów i artykułów żywnościowych. Każde nietrafne zamówienie, każdy niewłaściwy metr tkaniny. niechodliwy słoik z konserwą osłabia równowagę, utrudnia wykorzystanie posiadanych możliwości, prowadzi do marnotrawstwa sił i środków zużytych na ich produkcję. W Poznańskiem zdają sobie z tego doskonale sprawę, czego dowodem jest celowa i świadoma polityka handlowa. BRONISLAW LEWICKI ___________________________________________________TRYBUNA LUDU_____________________________________________________________________________________ 8 Program nie tylko dla rolników Białe plamy mleka i ZRASTAJĄCE zapotrzebowanie na mleko i {ego przetwory zmusza do szybkiego rozwoju produkcji. Planowane wskaźniki $q wysokie — w bieżgcym pięcioleciu przewiduje się wzrost produkcji globalnej mleka o 2,5 mld litrów. Takiego przyrostu nie osięgnięto w całym ostatnim dziesięcioleciu. Niemal całq tę nadwyżkę powinna zakupić spółdzielczość mleczarsko. Czy te zamierzenia sq realne? Tak. pod warunkiem, że zostanie opracowany wszechstronny program rozwoju produkcji mleka, uwzględniający zarówno specyfikę terenową jak i rezerwy tkwiące w hodowli Pierwszy krok biony. Podwyżka został zrocen skupu mleka stwarza korzystniejsze warunki ekonomiczne dla chowu bydła. Szczególnie istotne jest zniesienie podziału kraju na tzw. dwie strefy sknpu mleka I ujednolicenie cen Podział ten początkowo przyspieszający rozwój hodowli bydła mlecznego w preferowanej strefie pierwszej, okalającej większe ośrodki konsumpcyjne, nie odpowiada już aktualnej sytuacji. potrzebom rynku, By sprostać trzeba intensywnie rozwijać produkcję mleka w całym kraju. Także w strefie drugiej, obejmującej dwie trzecie kraju. Teraz wiele zależy od aktywności i inicjatywy producentów, spółdzielczości mleczarskiej i służby rolnej. Niemal we wszystkich gromadach są zatrudnieni zootechnicy, nierzadko mają asystentów. Liczna kadra fachowców, pracujących bezpośrednio w gromadach, musi rozwinąć szeroki instruktaż fachowy. Jest to tym bardziej konieczne, że dotychczas produkcja mleka, jak i cała hodowla była traktowana marginesowo. Potrzebne więc jest sprecyzowanie zadań zootechników, którzy współpracować powinni ściśle ze spółdzielczością mleczarska. P RODUKCJĘ mleka zamierza się zwiększać przede wszystkim drogą podnoszenia mleczności krów' Zdaniem fachowców zależy to głównie od poprawy żywienia, a na dowód przytaczają wyniki naszych sąsiadów zza Odry. Pod względem genetycznym zwierzęta różnią się niewiele, produkcyjnością — ogromnie się średnio W NRD uzyskuje od krowy około 3 tys. litrów mleka rocznie, w Polsce niewiele ponad 2300 litrów. Podstawowym więc warunkiem wzrostu produkcji mleka jest poprawa gospodarki paszowej. Postęp uzyskany w tej dziedzinie trudno uznać za dostateczny. Zmeliorowane i zagospodarowane użytki zielone powinny dawać o wiele więcej wartościowych pasz, są ku temu możliwości. Wciąż także w wielu rejonach kraju nie wykorzystuje się możliwości zwiększenia uprawy roślin pastewnych, wzbogacających karmę w okresie zimowym, Nieracjonalne gospodarowa a nie paszami latem i jesiepią zwłaszcza dotkliwe brak pasz w zimie, są główną przyczyną nadmiernej sezonowości tak w produkcji, jak i skupi« mleka. Odbija się to niekorzystnie na zaopatrzeniu rynku — wymownym tego przykładem są ostatnie braki masła Niezmiernie ważne jest skoncentrowanie wysiłków na terenach o dużych zasobach zmeliorowanych łąk, gdzie siano nierzadko się marnuje Nadmiar paszy w stosunku do posiadanego inwentarza zniechęca rolników do pielęgnacji i nawożenia łąk. Tak się bowiem składa, że właśnie w tych rejonach obsada i produkcyjność bydła jest wciąż jeszcze niska. Jeśli w całym kraju zakłada się niewielki wzrost liczby krów, w województwach zasobnych w użytki zielone przyrost powinien być znacznie większy. Zapowiadane zwiększenie dostaw materiałów budowlanych dla wsi usunie jedną z najczęściej wymienianych przyczyn małych postępów hodowli w tych rejonach. Sprawa nie sprowadza się jednak wyłącznie do materiałów, niezbędna jest również radykalna poprawa budownictwa inwentarskiego. Nowe obory powinny być tak zaprojektowane, by sprzyjały utrzymaniu higieny pomieszczeń, tak ważnej dla produkcyjności krów» oraz jakości mleka. Usunięcie rażących zaniedbań w> dziedzinie zoohigieny w istniejących zabudowaniach — to koleinę zadanie Hodowla bydła mlecznego jest pracochłonna Stąd często powtarzające się żądanie mechanizacji tej gałęzi produkcji. Obecnie państwowe ośrodki maszynow'e przystępują do instalowania urządzeń mechanicznych w inwentarskich. zabudowaniach Ale mechani-zacja kosztuje drogo, opłaca się więc jedynie w gospodarstwach większych o rozwiniętej hodowli. W przeważającej u nas liczbie gospodarstw hodujących po dwie, trzy krowy, nie ma potrzeby instalowania wszystkich drogich urządzeń. Trzeba jednak dostarczyć im podstawowe urządzenia, jak sieczkarnie, elektryczne pastuchy. poidła czy po prostu łańcuchy do wiązania krów, z których nabyciem też bywają I? łcimołn '■*- l,V . ' AK więc rozwój hodowli uzależniony jest nie tylko od rolników, ale w coraz większej mierze również od projektantów, pracowników POM i brygad fitosanitarnych, budowlanych, wreszcie od przemysłu zaopatrującego wieś w różne urządzenia. Szczególna rola przypada spółdzielczości mleczarskiej. W jej szeregach jest wielu doświadczonych działaczy, znakomitych hodowców. Uruchomienie społecznych sil aktywu spółdzielczego dla wsparcia fachowego instruktażu jest nakazem chwili. Nikt spółdzielców w tym nie wyręczy. Podobnie nikt nie zastąpi spółdzielczości w dalszym usprawnianiu obsługi rolników, aktywizowaniu skupu mleka, pozyskiwaniu nowych dostawców — zarówno we wsiach nie objętych jeszcze działalnością spółdzielni, jak i miejscowościach już obsługiwanych. Przemysł mleczarski kupuje około 35 proc. produkowanego mleka, a dostawcami jest 43 proc. rolników. Ta druga połowa gospodarstw, choć w większości posiadających jedną krowę, nie może pozostać na marginesie zainteresowania spółdzielni. Wśród tej grupy rolników nie brak potencjalnych dostawców mleka. Pod warunkiem, że udzieli się im pomocy i zachęci do rozwoju produkcji mleka. Lepiej także trzeba wykorzystać już produkowane mleko. Prowadzi do tego m. in. szersze zastosowanie produktów mlekozastępczych w wychowie cieląt i prosiąt. W tej dziedzinie jest wiele do zrobienia. Poprawiło się zaopatrzenie rolników w Bowitan, ale dostawy Mlekopanu pokrywają tylko zapotrzebowanie PGR, specjalizujących się w odchowie cieląt. Y\ - YKORZYSTUJĄC wszystkie możliwości zwiększenia skupu mleka, nie mniej uwagi trzeba poświęcić racjonalnemu gospodarowaniu surowcem W ostatnich latach można odnotować znaczny postęp w produkcji serów twardych, miękkich i topionych oraz mleka spożywczego, twarogów. Jednak spożycie tych produktów jest ciągle niskie i znacznie odbiega od poziomu osiąganego w innych krajach europejskich Zbyt mało spożywamy np. serów, zawierających najwięcej cennego białł Zwiększenie produkcji przetworów mleczarskich jest ze społecznego punktu widzenia jak najbardziej pożądane. Ale zależy nie tylko od Ilości surowca, równie ważna Jest rozbudowa potencjału produkcyjnego przemysłu. W bieżącym pięcioleciu przewiduje się znaczny. niemal 50-procentowy wzrost nakładów inwestycyjnych na rozbudowę i modernizację mleczarstwa. Wobec dużych trudności z wykonaniem inwestycji w minionej pięciolatce, konieczna będzie zasadnicza zmiana stosunku do mleczarskich budów — tak władz terenowych, jak 1 biorstw budowlanych. przedsięMuszą one przyjść spółdzielcom z wydatną pomocą. A. MARIAŃSKA KRYNICA W Krynicy oddano ostatnio do użytku nowoczesny budynek Państwowego Przed siębiorstwa „Uzdrowiska“. Znalazły się w nim pomieszczenia lekarskie wraz ze wszystkimi potrzebnymi dla przeprowadzenia kuracji urządzeniami oraz biuro przedsiębiorstwa. Na zdjęciu: nowy budynek PP „Uzdrowiska“ w Krynicy. Pot. Piotrowski — CAI ODPOWIADAMY NA PYTANIA CZYTELNIKÓW „Chciałbym podzielić się z „Trybuną Ludu" niepokojem, jaki wzbudza we mnie wzrost liczby rozwodów w Polsce... Oczywiście, emancypacja kobiet oraz możliwości uzyskania rozwodu należą do wielkich osiągnięć cywilizacji Ale osobiście obawiam się, że uzyskanie rozwodu, zwłaszcza dla kobiet, nie stanowi u. nas problemu, ze rozwodów udziela się zbyt łatwo, i że nie wykazuje się dostatecznej troski o los dzieci..." T jraizT CIChj Białystok AK się złożyła, że na redakcyjnym biurku. niemal równocześnie z listem z Białegostoku znalazło się opracowanie mgr. Henryki Bogackiej „O rozwodach w Polsce“ przygotowań« dla Prezydium Krajowej Rad.y Kobiet Polskich. Opracowanie zawiera analizę informacji, statystycznych, dotyczących rozwodów oraz. omówienie ankiety, jaką kilka lat temu rozpisały wspólnie GUS oraz Ministerstwo Sprawiedliwości wśród około dwóch tysięcy par małżeńskich, które wniosły do sądu powództwo o rozwód. Z danych statystycznych wynika, źe istotnie, od chwili wprowadzenia instytucji rozwodów na obszarze całej Polski, liczba ich stale i systematycznie wzrasta. W roku 1949 przypada! jeden rozwód na 2.000, a w 1969 — na mieszkańców kraju. Ale, 1.000 dla porównania, w Jugosławii rejestruje się — w przeliczeniu na każdy tysiąc mieszkańców 1,1 rozwodu; w Szwecji — 1,3 w Czechosłowacji 1 w Danii — 1,4; w NRD — 1,6; na Węgrzech 2,1 a w ZSRR — 2,7. I statystycy, i prawnicy podkreślają zgodnie, że rozwody, jak żadne z pozostałych zjawisk wchodzących w zakres ruchu naturalnego ludności, uzależnione są od obowiązującego w danym kraju ustawodawstwa. „Fakt, że w którymś z krajów nie uwidocznia się liczby rozwodów, me oznacza, że małżeństwa nie przeżywają tam kryzysów i nie rozpadają stę pisze Henryka Bogacka. — Przykładem mogą być (do niedawna) Włochy lub Hiszpania, gdzie prawo cywilne nie przewiduje takiej formy rozwiązania związku małżeńskiego... Ale ponieważ nie można się tam rozwieść w formie przepisanej prawem, mnożą się przypadki separacji, która nie daje jednak prawa powtórnego zawarcia związku małżeńskiego, powstają konkubinaty i narasta problem nieślubnych dzieci... Również fakt, że w jakimś kraju wskaźnik rozwodów jest niewysoki, może oznaczać, ze przepisy prawne tworzą skuteczną zaporę przeciwko orzekaniu rozwodów Mogą to być specjalne okoliczności, wymagane do orzeczenia rozwodu albo wyjątkowo uciążliwe opłaty za rozwód... Prawodawstwo polskie, podobnie jak prawodawstwo większości państw socjalistycznych, dopuszcza rozwód w przypadku stwierdzenia trwałego i całkowitego rozkładu pożycia małżeńskiego. Nie każde małżeństwo, które wnosi o rozwód otrzymuje go: w stosunku do liczby powództw rozwodowych, wnoszonych w ciągu roku, sądy orzekają przeciętnie około 60 proc. rozwodów W 1969 r. rozwiodło się prawie 33 tysiące par małżeńskich w Polsce; około 28 tysięcy w miastach i około 4.9 tysiąca na wsiach. Rozwodjf są bowiem zjawiskiem p8r excellence miejskim. Istnieje w tej dziedzinie powszechna prawidłowość: Im większe miasto, tym częstsze rozwody. Najwięcej małżeństw rozwodzi się w stolicy, niewiele mniej (w stosunku do liczby mieszkańców) w Szczecinie, w Łodzi, w (Jdyni, we Wrocławiu i w Krakowie. Czy oznacza to jednak, że małżeństwa na wsiach z reguły żyją zgodniej i są szczęśliwsze, niż w mieście...? Chyba nie; ale inna jest sytuacja rodziny wiejskiej i inna miejskiej. W Polsce .... tradycyjne rodzina chłopska jest jednocześnie jednostką produkcyjną, ciężar pracy w gospodarstwie' wiejskim ponoszą wszyscy jej członkowie. Potrzeby ekonomiczne są nieraz głównym czynnikiem utrzymującym małżonków, może wbrew ich woli...” pisze Henryka Bogacka. Według szacunkowych obliczeń, na każdy tysiąc istniejących małżeństw, rozwodzą się ostatnio w Polsce, co roku, mniej więcej trzy. Ale czy rzeczywiście, jak pisze nasz korespondent, rozwodów udziela się u nas zbyt łatwo, zwłaszcza kobietom, które o nie wnoszą...? I czy rzeczywiście nie wykazuje się dostatecznej troski o los dzieci...? Bezsprzecznie, rosnąca liczba rozwodów wiąże się ze stałym usamodzielnianiem się zawodowym kobiet; potwierdzają to wszystkie badania i sondaże socjologiczne. Jest również faktem, że prawie dwie trzecie rozwodów, które orzeka się po pożyciu trwającym mnie) małżeńskim, niż 15 lat, następuje z powództwa kobiet (później sytuacja się odwraca, i po pożyciu, trwającym 15 lat lub dłużej, częściej występują o rozwód mężowie). „Układ wewnętrzny współczesnej rodziny ulega ciągłym przemianom... Zanika rola mężczyzny, jako głowy domu, utrzymującego całą rodzinę. Kobieta m,a niemały wkład w byt materialny rodziny i jest równoprawnym partnerem, który wymaga od współmałżonka współpracy ś zrozumienia. Jeżeli tego nie znajduje, rozwiązuje nieudany związek...” — stwierdza Henryka Bogacka Rozwód jest tylko ostatnim aktem rozpadu małżeństwa; a drastyczność poprzedzających go okoliczności najczęściej tak wielka, że prawne rozdzielenie małżonków, jak stwierdzają nie tylko prawnicy, ale i socjologowie, leży w takich przypadkach w i nt e r e s i e dziecka lub dzieci. Z cytowanej wyżej ankiety GUS I Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że głównymi przyczynami rozkładu związków małżeńskich jest niewierność i alkoholizm (bywają przypadki, w których zarzut alkoholizmu kierowany jest do żon); wydaje się, że wyrastania dzieci w atmosferze, która panuje w takich związkach, nie można uznać za społecznie pożądane. O przyznaniu władzy rodzicielskiej oraz o ponoszeniu przez rodziców kosztów utrzymania i dziecka decyduje wychowania każdorazowo sąd I decyzja sądu w każdym przypadku, umotywowana jest przede wszystk i m dobrem dziecka. Jest oczywiste, że najlepiej byłoby dla dziecka, lub dzieci, aby mogły wzrastać i wychowywać się w pełnej i zgodnej rodzinie; stoi jednak temu na przeszkodzie, w przypadku rozwodzących się (i, jak wiemy, nie tylko rozwodzących się) małżeństw po prostu niedoskonałość ludzkiej natury. Decyzja o rozwodzie 1 potem procedura rozwodowa są dla większości zainteresowanych ciężkim przeżyciem. opracowania Henryki BogacZ kiej wynika, że około 90 proc. rozwodzących się mężczyzn 1 kobiet, rozwiązuje swoje pierwsze małżeństwo. około 9 proc. — drugie f 1 proc. trzecie. Przeciętny okres trwania małżeństwa zakończonego rozwodem wynosi obecnie około 10 lat: jest to okres dostatecznie długi, aby decyzja o rozstaniu nie była podejmowana pochopnie I bez dostatecznych powodów Rośnie również liczba rozwodzących się małżeństw z niż jednym dzieckiem, 1 więcej ten fakt nie świadczy także zarówno o lekkomyślności decydujących się na rozwód, jak I o „łatwym” orzekaniu rozwodów przez sądy. Kilka lat temu jedno * naszych pism kobiecych zamieściło serie interesujących wv. powiedzi rozwiedzionych kobiet. Wszystkie stwierdzały, że rozwód jest przeżyciem, po którym „trudno się pozbierać”. Nawet, jeśli doszło do niego z inicjatywy wypowiadającej się kobiety. Bo przecież może wbrew pozorom przypadki nieodpowiedzialnego zrywania więzów rodzinnych i małżeńskich znajdują się w nieproporcjonalnej mniejszości do przypadków, w których z ważnych przyczyn nie można było sobie dobrze lub poprawnie, ułożyć wspólnego życia WANDA TTCVKR Rozwody Wsiyscy jesteśmy S łusznie podkreślacie w tytule Waszej ankiety, że wszyscy jesteśmy wychowawcami. lest to prawda bezsporna. Dlatego też, korzystając ze stworzonej platformy do dyskusji, przeczytawszy głos pierwszego dyskutanta, tow. K. Pakocy *), który uderzywszy — moim zdaniem — kilka razy troche na ślepo, trafił dość nieszczęśliwie raz w organizację mlodzieiowq, a raz w staże pracy - chciałbym zająć się rola przełożonego jako wychowawcy młodych pracowników Jeżeli przyjmiemy, że każdy człowiek praeujqcy dzieli dobę na trzy części - przeznaczajqc jednq. no działalność zawodowq drugq na sen, a trzeciq na szereg innych różnorodnych czynności, od nauki przez kontakty towarzyskie do różnych form odpo czynku włącznie - to największe możliwości wychowawcze ma w tym układzie ośmiogodzinne od działywanie zakładu pracy, Jakże często też zakład pracy zastępuje dom i szkołę, gdyż doskonali nie tylko zawód, lecz także umiejętności współżycia w grupie, spo soby zachowania i postawę spo łeczna Młody człowiek jest wybitnie spostrzegawczym obserwatorem, dostrzegającym wszystkie najdrobniejsze składniki tak środowiska fizycznego, jak też społecznegc zakładu pracy. Widzi często kurzone, ale pomalowane na biało wapnem ściany, brudnq, niechlujną, nigdy nie pranq odzież robocza itp. Dostrzega też często brak kwalifikacji wych różnych tak zwanych fachospeejcMstów, widzi też załatanych nie wiadomo za czym kierowników, a takie obradujqce nie wiodomo - dla niego - nad czym ogniwa różnych organizacji. Widzi to wszystko, co razi a do widoku czego przyzwyczaili się już jego starsi koledzy. Każdy z nas jest wychowawcą — to fakt. Swojq postawq na ulicy, w tramwaju, czy kawiarni, oddziałujemy na innych. Ale to chwilowe oddziaływanie nie może się równać ze stałym — przez osiem godzir dziennle wpływem, jaki na pracownika wywiera przełożony. Jest on przede wszystkim orga nizatorem pracy, organizatorem stwarzającym odpowiednie warunki dia jak najskuteczniejszego wykorzystania możliwości zawodowych. Wypełniając te funkcje, łgezy je - często nieświadomie - z wykonywaniem funkcji wycho wawczych. Myślę nawet często, że w funkcji kierowania - które; skladowq jest właśni« orga nizowanie - mieszczq się pochodne wymienionej funkcji wychowawczej. Wyciągom z łctjo met« dolcke Idący wnim^k, «I« ni« ««»tdannwlolmy sią dłużni, j<wk prrefK*wadtić p*dog©giraeta »nojsrtrtfcw, l«e« u ar my ich pn prnstu i*ouVt«tw«j «nr$£mix<gcfi prflcy. Pr*« ci«* kwirnoGi «gło****»#« pr*«* ZM5 konkursu na tv«|l*p*z.*g© majstra ni« studiowali podaętogiłlri, l#ex wykatali *fą dują wi«dtq fachową, prjrod« wszystkim byli dobrymi onganl- a rotorami procy, Nindcrwno, bo rołc temu, piroprowadiałetn bodanio do praev magisterskiej na temat adaptacji zawodowej młodych pracowników w trzech krakowskich przedsiębiorstwach budowlano montażowych i starałem się od powiedzieć na pytonie, w jak sposób na przebieg tego proce su wpływa poziom organizacji pracy, a głównie spełnianie przez przełożonych młodych pracowników - funkcji kierowniczych. Teraz chciałbym podzielić się kilkoma spostrzeżeniami. Przyjmując za środki potrzeb ne de procy wszelkiego rodzaju materiały, narzędzia, przybory dokumenty, lub informacje o sposobie ich zdobycia, tylko 65 proc. ankietowanych stwierdziło, że przełożeni dbajq o dostarczenie ich pracownikom przed rozpoczęciem pracy. Taki sam procent otrzymuje od kierowników jasno i wyraźnie sformułowane zadania, jakie ma wykonać. Zadania te, w zależności od wykonywanego zawodu, obejmujq najczęściej dniówkę, a czasem dłuższe okresy. Niepokoić musi fakt, ze 20 proc. badanych nie otrzymuje sprecyzowanego przydziału procy i mimo że sq to fachowcy, wykonujq częste uboczne polecenia, otrzymywane od różnych pracowników w czasie dnia pracy. Prawie wszyscy ankietowani stwierdzili, że w trakcie wykonywania zadań sq kontrolowani przez przełożonych. Niemniej w odczuciu 18,6 proc. kontrola te to pilnowanie, czasem uciążliwe, porbawiajqce poczucia odpowiedzialności, a tym samym nie wpływające no wyrobieniai młodych pracowników samodzielności Niepokoi xtwi«rdz*rtf« przat 25 onkifttowonych, ź« prae« ich ni« <i.c«niąno px* grealizowąniu. Tylko 51,5 proc, uwoźoło, im przełożony w sposób ełłą nich zrozumiały prrekomj« *w»iq oconą wykonaneą« pr*.«x nich zadanie. Nie dziwnego, *« w grupie ** proc. badanych, odczuwających, im ich praca w przedsiębiorstw»* ni« jest doceniania w należyty sposób, znaleźli sią wszyscy ei, którym nfe przydzielano zodah roboczych, ograniczano tł« w trakcł« przypadkowych kontroli tylko do krytycznych uwag, a przed« wszystkim nie powiedziane «y pracują dobrr«, ery źl«. To właśni« przełożony - brygadzista, majster, kierownik, tym młodym ludziom, często pełnym zopału do pracy, dał odczuć, że jest wiele ważniejszych rzeczy na budowie, jak plan, zaopatrzenie itp.. o nie oni młodzi, przyszli fachowcy. Pracownicy, którzy właśnie ten plan majq wykonywać i wykonać. To on właśnie swoim brakiem zainter«sowania wpoił już wielu bardzo brzydkie przysłowie: czy się stoi, czy się leży... Wychowanie to w pierwszym rrędzi# dawanie przykłodu swoim postępowaniem zawodowym oraz postawą wobec wielu innych problemów natury społecznej i politycznej. Czy ten oczekiwany przez nas przykład dają przełożeni młodych pracowników? Przytoczone liczby mówią, źe nie bardzo. .Trybun« Ludu*’ z 1,łf.197( ANDRZEJ LIS Kroków Dobra organizacja kształtuje fachowca Osiemu/:kie rekkmtrtj) i «? dek} Odpowiedzialność producenta i kłopoty nabywcy r 1ST Bronisława Widut.o M z zaadresowany do Ministra Przemysłu Maszynowego, z kopią do wiadomości naszej redakcji — zaczyna się od słów: „W dowód uznania za pracę społeczną Zarząd Główny Związku Zawodowego Marynarzy i Portowców poprzez Morską Centralę Zaopatrzenia umożliwił mi kupna samochodu „Syrena 104", który spłacam w ratach po 2 tys. zł miesięcznie. I tyle mojej satysfakcji". Z dalszej treści listy i załączonej bogatej, wielostronicowej dokumentacji wynika, że w ciągu rocznej eksploatacji samochodu „Syrena 104" (nr silnika 60375, podwozia — 111993) — osiemnaście razy nabywca musiał naprawiać go w szczecińskim TOS. W ciągu niespełna 12 miesięcy w samochodzie tym wymieniono niemal wszystkie zespoły łącznie z silnikiem., skrzynią biegów, sprzęgiem, zawieszeniem przednim, prądnica. W tych warunkach nie można się chyoa dziwić naoywcy, ze postanowił wystąpić da producenta o zmianę całego samochodu. nie odmówił a FSO kategoryczjednak zgody na wymianę samochodu, po raz drugi odsyłając nabywcę do Rejonowego Przedstawiciela Technicznego „Palmo" w Szczecinie, który wydać ma orzeczenie, jakie zespoły samochodu wymagają jeszcze dalszej naprawy lub wymiany. Odpowiedz ta nie uwzględniało faktu, ze nabywca ma już dość przykrych doświadczeń z niesprawnym samochodem, ze zbliza się okres wygaśnięcia gwarancji » cały ciężar kolejnyca napraw spadnie juz wyłącznie na mego W końcu trzeba postawie pytanie: jaka ilość napraw wynikających z ukrytych wad fabrycznych, z meciuujslwa w m.ontazu kwalifikuje — zdaniem FSO — samochód do wymiany? Czy ma być ich więcej ntz 18? Ile? Warto przy tym przypomnieć obowiązujące zarządzenia M H W, dujące prawo nabywcy artykułów przemysłowych trwałego użytku (czyzby to me dotyczyło samochodów) do wymiany urządzenia czy sprzętu, w którym na skutek wad fabrycznych konieczna była w okresie gwarancji kilkakrotna naprawa. Sprawa niefortunnej .Cyreny 104" kupionej w kwietniu ub. r. przez pracownika Portu Szczecińskiego B. Widuto — trafiła do Ministra Przemysłu Maszynowego Należy oczekiwać, że zostanie ona wnikliwie rozpatrzona. No marginesie tej sprawy warto przypomnieć, że znane są nam podobne przypadki, gdy rmmo stwierdzonych przez rzeczoznawcę ewidentnych wad fabrycznych — FSO da końca broniła się przed wymianą samochodu. Sprawa trafiła do sądu i dopiero wyrok sądowy zm.v.sił producenta do respektowania praw nabywcy. Nie można jednak dopuszczać do tego, by za państwowe pieniądze prowadzono procesy sądowe i broniono brakorobów. Zakład musi rygorystycznie) przestrzegać dyscypliny « technologu produkcji, bowiem jest to jedyna droga do uniknięcia niepotrzebnych strat t zadrażnień z nabywcą. (Sterj