Trybuna Ludu, sierpień 1961 (XIV/209-239)

1961-08-07 / nr. 215

6 ________________________________________________________________________ TRYBUNÄ LUDU _______ Nr 215 „Auto—stop” Foto CAF — Kopec Największy na Bałkanach kombinat hutniczy powstaje w Rumunii BUKARESZT (inf. wt). W Rumunii w pobliżu miasta Ga­­łacz nad Dunajem, rozpoczęto budowę największego na Bał­kanach kombinatu hutnicze­go, który w 1970 r. pro­dukować ma 4 min ton samej tylko -stali. Przy budowie tego kombinatu, który stanowić bę­dzie decydujące ogniwo w roz­woju całej gospodarki narodo­wej w następnych latach, kon­centrowane są najlepsze siły' techniczne i Pierwsze oddziały organizacyjne. kombinatu być uruchomione w 1965 roku. . dwóch lat zwraca się w Rumunii szczególną uwagę na produkcję hutnkzą, która obok chemii i energetyki zajmuje czołowe miejsce w planie sześ­cioletnim. W 1965 r. produkcja surówki ma, osiągnąć ok. 2 min ton wobec 846 tys. ton w 1959 r. i 1.080.000 ton w roku bieżą­cym. Produkcja stali wzrośnie do 3,3 min ton wobec 1,4 min ton w 1959 r. i 2,1 min ton w bieżącym reku. Produkcja wy­robów walcowanych tzw. peł­nych ma osiągnąć w 1965 r. po­ziom przeszło 2 min ton, zaś rur stalowych przeszło 500 tys. ton Silny akcent kładzie się na rozwój wydobycia i wzbogace­nie. rud żelaza, zarówno po­przez zwiększanie zdolności produkcyjnych istniejących już kopalń, jak i uruchamianie no­wych. Duże nadzieje wiąże tu się z wykryciem przez geolo­gów nowych bogatych złóż wy­sokoprocentowej rudy w Do­brudży. Produkcja rud żelaza wynosić ma w 1965 r. ck. 4 min ton wobec 1 min ton w 1959 r. i ok. 1.8 min ton w br. 34 rejs „Wiliam” Naukowo - badawczy statek Instytutu Oceanologii Akademh Nauk ZSRR — „Witiaż" wy­rusza w tych dniach w swój trzydziesty czwarty rejs. Władywostoku statek weźmie Z kurs na wody Oceanu Indyj­skiego — tradycyjne miejsce badań „Witiazia”. Szczególne zainteresowanie się naukowców Oceanem Indyj­skim tłumaczy się tym, że jegc wody kryją dotychczas naj­więcej tajemnic. Wielkie obsza­ry tego oceanu są do tej pory w ogóle niezbadane. Każda nowa wyprawa .„Witiazia" przyczynia się więc . tłó Oktet* clacji. białych plam na tym ogromnym obszarze wodnym. (wprj Mołdawska Akademia Nauk ZSRR rozpoczęła działalność W stolicy Mołdawskiej SRB — Kiszyniowie odbyły się w tych dniach uroczystości zwią­zane z otwarciem Mołdawskie: Akademii Nauk ZSRR. Dotych­czas w Kiszyniowie nie byłe własnego centrum naukowego a jedynie działały instytuty Akademii Nauk ZSRR. 3 bm. rpzpoćzęła się pierw­sza sesja naukowa nowej aka­demii. Bierze w niej udział kilkuset naukowców z Mołdaw­skiej Socjalistycznej Republik' Radzieckiej. (wpr) W Tatrach Droga do Czarnego Stawu Gąsienicowego Rozmyślania przed salą sądową Kolektyw może poręczyć P RZYSZEDŁ do mnie przed kilkoma dniami przedstawiciel egzekuty­wy KZ jednego z dużych war­szawskich zakładów przemysło­wych. Przyszedł z ciekawą sprawą. Jeden z długoletnich pracow­ników ' zakładu dopuścił się chuligańskiego wybryku, po pi­janemu naubliżał konduktoro­wi w tramwaju. Na miejscu znalazł się milicjant, spisał pro­tokół, sprawa trafiła do sądu. który nie zna pobłażliwości dla tego rodzaju sprawek, dokona­nych w dodatku po pijanemu. Pracownik został skazany na 6 miesięcy bezwzględnego pozba­wienia wolności. Druga instan­cja nie zmieniła wyroku, Mi­nister Sprawiedliwości odmówił prośbie o rewizję nadzwyczaj­ną. Koniec, kropka — trzeba „iść siedzieć”. — Żal nam człowieka — po­wiada przedstawiciel egzekuty­wy. — Nie, bynajmniej nie chcemy go rozgrzeszać. Nabroił, musi ponieść odpowiedzialność. Dalecy jesteśmy od pobłażania chuligańskim wybrykom. Nawet jeśli popełniają je . nie chuli­gani. 1 nie chcemy bronić czy­nu,, ale wydaje nam się, że możemy bronić c złowię­t-Znamy go od kilku lat. Ja­ko dobrego pracownika i kole­gę, spokojnego człowieka. Nig­dy nie widzieliśmy go pijane­go, z nikim w zakładzie się nie kłócił. W tym fatalnym dla siebie dniu luypił za dużo. Nie przy­zwyczajonemu wódka uderzyła do głowy. Dalej. już wiecie. Jako dobry pracownik miał teraz dostać mieszkanie — źle mieszka z żoną i dwojgiem dzieci. Teraz będziemy go mu­sieli zwolnić z pracy. I nawet jeśli go po powrocie z wię­zienia przyjmiemy ponownie, wypadnie już z listy i znów będzie musiał czekać latami na mieszkanie. To dla niego klę­ska. Poradźcie coś Zawołał delikwenta, czekają­cego na korytarzu. Wszedł nie­śmiało człowiek w średnim wieku. — Sam nie wiem jak to sie stało. Rzadko piję, nigdy nie rozrabiałem: Tym razem... Wie­cie, w sądzie to nawet człowie­kowi głupio się było tłuma­czyć... Niewiele mogłem poradzić — nawet gdybym chciał. Tyle tyl­ko, żeby zwrócili się do Rady Państwa z prośbą o zawiesze­nie wykonania kary w drodze łaski. A myśmy, towarzyszu słyszeli coś o możliwości porę­czenia przez zakład pracy za pracownikiem, któremu zda­rzyło się popełnić przestępstioo — powiedział to­warzysz z KZ na pożegnanie Ba, na to było jeszcze zbyt wcześnie. W J YDANA w styczniu 1958 r. ustawa o nadzo­rze nad osobami warun­kowo zwolnionymi, przewiduje w §§ 15 i 16 możność oddania warunkowo zwolnionego pod nadzór zakładu pracy, w któ­rym pracował przed aresztowa­niem. Par. 15 głosi: „Sprawowanie nadzoru nad warunkowo zwolnionym może być powierzone kieroicnictwu (dyrekcji), zakładu, w którym warunkowo zwolniony jest za­trudniony, albo organizacji związkowej, kobiecej, lub mło­dzieżowej, w której działalności warunkowo zwolniony uczest­niczy, bądź organizacji starcza­jącej sobie za cel opiekę nad osobami zwolnionymi z zakła­dów karnych". Ustawa ta, wykonywana zre­sztą dopiero od niedawna, jest konsekwencją zerwania z nie­słuszną, a lansowaną do niedaw­na tezą o skuteczności krótkich efektywnych kar pozbawienia wolności. A właściwie pierw­szym krokiem do zmiany sy­tuacji, będącej wynikiem tej tezy, sytuacji, w której więcej osób w zakładach karnych od­siadywało kary krótkotermino­we niż dłuższe. Pierwszym krokiem jedynie - bowiem ustawa dotyczy tyl­ko przypadków przedter­minowego warun­kowego zwolnie­nia i zaczyna działać do­piero po odcierpieniu przez skazanego 2/3 kary. Tak więc, „bohater” mojego dzisiejszego przykładu musiał­by powędrować do więzienia, a jogo zakład pracy wystąpić o powierzenie mógłby mu nadzoru, dopiero po czterech miesiącach odsiadywania przez niego kary. I tu tkwi problem, który chciałbym dziś poruszyć. Prob­lem szeroki, bo obejmujący po­ważną ilość, bardziej niż zacy­towany, typowych przypadków?. Mam na myśli cały pakiet spraw o przestępstwa polega­jące na drobnym zagarnięciu mienia społecznego o wartości do 300 zł. Jest tych przestępstw sporo, stanowią one bowiem około 30 proc. skazań sądowych za wszystkie przestępstwa przeciw­ko mieniu społecznemu. Duża ilość tych spraw obcią­ża poważnie statystykę sądo­wą, wypaczając obraz przestęp­czości gospodarczej w naszym kraju. Dotyczą one w większoś­ci robotników i pracowników zakładów pracy, którym „zda­rzyło się” popełnić przestępstwo polegające na wyniesieniu kil­ku desek, rurek, czy drobnych narzędzi z zakładu. Są wśród nich ludzie, którzy do czasu popełnienia przestępstwa cie­szyli się dobrą opinią w zakła­dzie pracy i byli pożytecznymi członkami społeczeństwa. Trud­no zgodzić się z twierdzeniem, że wobec nich jedynie skutecznym środkiem wycho­wawczym jest pobyt w zakła­dzie karnym. JśTc znaessy to rzecz jasna, że drobne kradzifż; mienia spo­łecznego można lekceważyć. Są one społecznie niebezpieczne i w masie swojej wyrządzają poważne szkody gospodarce na­rodowej i nie tylko gospodarce. Trzeba za nie karać i to karać dotkliwie. To jest poza dysku­sją. Dyskusyjność problemu za­czyna się od skuteczności ka­ry bezwzględnego pozbawienia wolności w konkretnych przy­padkach. n LA niejednego człowieka groźba pozbawieni^ wol­ności jest bardziej wy­chowawcza niż samo pozbawie­nie wolności. Kiedy, popełniwszy drobne przestępstwo, człowiek taki po raz pierwszy przekracza progi z więzienia, styka się przeważnie elementem zdemoralizowa­nym, często dochodzi do wnio­sku, że niewiele ma do stra­cenia ryzykując następne prze­stępstwo. Mamy wtedy do czy­nienia z groźnym zjawiskiem recydywy. Inaczej wygląda sytuacja, kiedy ten sam człowiek za to samo drobne i pierw­sze w swoim życiu prze­stępstwo zostaje skazany na su­rową karę pozbawienia wolnoś­ci z zawieszeniem jej wykona­nia. Kiedy wraca do swego za­kładu pracy, do kolektywu, którego zaufanie zawiódł tak poważnie. Taki człowiek ma o wiele więcej do stracenia. Wisi nad nim groźba „odsiadki” za pier­wsze i następne przestępstwo które by ewentualnie popełnił Działa pręgierz opinii jego spo­łeczności, czekającej na to by się w jej oczach zrehabilitował. Ta rehabilitacja przecież jest założeniem ustawodawcy, który przewidział możność zawiesze­nia wykonania kary pozbawie­nia wolności i sądu, który ta­ką karę wymierzył Tak więc zawieszona kara działa w wypadkach wielu tego rodzaju bardziej wycho­wawczo, niż pobyt w zakładzie karnym. Świadczy o tym zresz­tą statystyka sądowa, z której wynika, że recydywa w przy­padkach zawieszenia wykonania kary nie sięga 10 proc. I to działa wychowawczo w dwie strony. Na skazanego i na kolektyw, w którym on prze­bywa. Ten drugi czynnik wciąż jeszcze jest nieoceniany i n:e wykorzystany. Kolektyw nie czuje się dostatecznie związany odpowiedzialnością za popraw­ne prowadzenie się swego to­warzysza, który popełnił prze­stępstwo, za proces jego re­edukacji. Zbyt późno bowiem nakłada się nań ten obowią­zek. Można by tę odpowiedzial­ność urealnić i zacieśnić po przez danie kolektywowi moż­liwości wcześniejszego włącze­nia się w tok postępowania karnego. Wydaje mi się to słuszne . możliwe przez nadanie kierow­nictwu zakładu pracy, organi­zacji partyjnej, związkowej czj młodzieżowej, prawa wniosko­wania o wymierzenie, w nie­których przypadkach, kary a zawieszeniem jej wykonania Czy to dopiero w toku postę­powania sądowego, czy nawet już w toku czynności prokura­torskich Zdaję sobie sprawę, że ist­nieje tu, podobnie jak przy każdym innym ekspery­mentalnym przecie; rozwiązaniu, pewne ryzyko. Bc np. zakłady pracy mogą po­dejść niesumiennie do sprawy przejawiać zbytni liberalizn­­wobec sprawców drobnych przestępstw. Ale chyba warto ryzykować. Nadzór bowiem, o jakim mowa jest nadzorem odpowie­dzialnym. Można gc w każdej chwili cofnąć, jeśli będzie zły. Tu jednak znów powołajmy na świadka staty­styki sądowe. W toku realizo­wania przez stołeczny Sąd Wo­jewódzki przepisów cytowane; ustawy na 100 przypadków od­dania pod nadzór zakładu pra­cy czy kuratora społeczncg« osoby warunkowo przedtermi­nowo zwolnionej, tylko w jednym przypadku nad­zór ten został cofnięty. Jak ; tego wynika ryzyko nie jesi wielkie, metoda zaś jesi skuteczna. Zastanówmy się więc nad je; rozszerzeniem. Chyba się tc opłaci. ZBIGNIEW ŁAKOMSKI Toto CAT — Olszewsk Murzyński uniwersytet na głębokim Południu Tuskegee, stan Alabama 40 mil od Montgomery, jed­nego z większych miast stanu Alabama, na głębokim Południu St. Zjednoczonych, wśród pięk­nych drzew i morza zieleni znajduje się Instytut Tuskegee. Jest coś spokojnie fascynujące­go, coś ogromnie intrygującego 1 coś bardzo szlachetnego w tych ponad 150 budynkach, roz­sianych na przestrzeni prawie 2 i pół tysiąca ha. Ogromny, sławny na całe St. Zjednoczone uniwersytet wyłącznie dla Mu­rzynów. Przyjeżdżam tam po południu z miasta, rozrywanego zamiesz­kami i gwałtami rasowymi — trafiam na atmosferę niemal idylliczną. Właśnie odbywa się zebranie profesorów — wielka sala wypełniona ponad setką lu­dzi. opracowujących plan na najbliższe tygodnie. I uchwala­jącymi rezolucję, która wyrazi stosunek profesorów i studen­tów do skandalicznych napaści białych rasistów na „pasażerów wolności”. Kapitan „Niny' Czekam na kogoś, kto zapoz­nałby mnie z instytutem — i w wolnej chwili wchodzę do mu­zeum poświęconego jednej najbardziej świetlanych postaci z Instytutu — profesora George Washington Carverowi, słynne­mu specjaliście rolniczemu. Nic bardzo interesują mnie ekspo­naty, poświęcone jego nauko­wej działalności — ale uwagę każdego przykuć musi wystawa, obrazująca wkład Murzynów w kulturę St. Zjednoczonych i w kulturę ogólnoludzką. Postać Stephena Dorantesa, od­krywcy Nowego Meksyku; Pietro Alonsa, kapitana „Niny”, jednego z trzech statków Kolumba; Matthe­­wa Hansona, który towarzyszył ad­min łowi Perry na Biegun Północ­ny; a z dawniejszej historii — wy­nalazcy kola, Khurntiego, „sio­strzeńca Imhotepa, projektanta i budowniczego piramidy Zosora, fa­raona Egiptu i Etiopii na trzy ty­siące lat przed naszą erą”. I refleks natychmiastowy: co właściwie wiemy o wkładzie Murzynów do ogólnoludzkiego skarbca? Co wiedzą o tym biali Amerykanie? Przecież dziś ra­no, prof. J. T. Brooks, zastępca rektora koledżu murzyńskiego w Montgomery mówił mi, że trzeba specjalnie pilnować, by w encyklopediach amerykań­skich znalazły się wzmianki o wielkich uczonych czy wielkich artystach — Murzynach, Za głosy Instytut Tuskegee, który li­czy ponad 2.000 studentów i który wydaje dyplomy w 25 dziedzinach nauki, powstał wła­ściwie przez przypadek. Zaczęło się od tego, że były niewolnik, Lewis Adams, kontrolował gło­sy murzyńskie w okolicy, klu­czowe dla wyboru kongres­­mana i senatora. Lewis Adams zgodził się poprzeć dwóch kan­dydatów, ale nie za darmo. Ce­na jego brzmiała, jeżeli zosta­niecie wybrani, przeforsujcie w miejscowym Kongresie usta­wę o założeniu szkoły kształcą­cej murzyńskich nauczycieli. Zaczął tę szkołę w naprędce skleconym baraku również by­ły niewolnik. Byl to człowiek niezwykłej energii i pomysło­wości. Zbierając pieniądze od kogo się dało, ale głównie, od filantropijnych organizacji z Północy, Booker Washington nauczył swych studentów wypa­lać cegły, wytwarzać konstruk­cje drewniane, kuć żelazo i bu­dować domy. Po trzech łatach szkoła „szła pełną parą” — jak wskazują na to dokumenty In­stytutu. Od tego czasu — byłe to w 1881 r. — do dnia dzisiej­szego Instytut przeszedł drogę fantastycznego rozwoju. Szkoła miała szczęście do nie­jednego niezwykłego człowieka Prof. George Washington Car­ver również urodził się jako niewolnik na farmie położonej niedaleko miejscowości Dia­mond Grove w stanie Missouri, Kiedy był jeszcze dzieckiem stracił ojca, a jego samego i je­go matkę porwano i wywiezio­no do Arkansas. Szczęście Car­vera polegało na tym, że, jego nowy „właściciel” uwielbiał ko­nie — odkupiono go więc z po­wrotem do stanu Missouri za konia wartości 300 dolarów. O matce — nigdy już więcej nie słyszał. George Washington Carver był chłopcem, chłonnym wie­dzy, inteligentnym, zdolnym i pracowitym. W 1896 r. Uzyskał dyplom magisterski w dziedzi­nie rolnictwa z Koledżu Stano­wym Iowy—a w kilka lat póź­niej został zaproszony przez Bcokera Washingtona do obję­cia wydziału rolnictwa w szko­lę Tuskegee. Przebywał w niej do śmierci — to jest do 5 stycz­nia 1943 r. W Instytucie Tuskegee można o­­trzymać długa listę odznaczeń i za­szczytów, Jakie spadły na dr Car­vera za życia i po śmierci. W 191G r. dr Carver wybrany został na członka brytyjskiego Towarzystwa Królewskiego Zachęty dla Sztuk Przemysłów i Handlu. W 1911 r Henry Ford, przyjaciel Carvera, otworzył muzeum poświecone jegc działalności w Instytucie Tuskegee W 1913 r. Kongres St. Zjednoczo­nych uchwalił ustawę o wzniesieniu pomnika narodowego, poświecone­go dr Carverowi. Pytanie W tym miejscu zapytają za­pewne czytelnicy: ' jak to się dzieje, że właśnie na głębokim Południu, tam, gdzie rozgrywa­ją się wydarzenia, poruszające opinię całego świata, istnieje i może rozwijać się instytut, sto­jący na wysokim poziomie i po­święcony kształceniu murzyń­skiej inteligencji? Czyż nie ma w tym sprzeczności z ogólnie przyjętymi opiniami? Jest to jeden z paradoksów życia amerykańskiego: Instytut w_ Tuskegee, koledź dla Murzy­nów w Montgomery, utrzymy­wany, przez fundusze stanowe, i podobne instytucje na Połud­niu istnieją, na zasadzie, którą Murzyni odrzucają jaku sprzeczną z konstytucją amery­kańską i z najbardziej nawet prymitywnie pojętymi prawami obywatelskimi — na zasadzie „równi, lecz segregowani”. Słowo „segregowani” odpo­wiada rzeczywistości. Słowc „równi” — oczywiście — nie Murzyni nawet w przybliżeniu nie mają ani takich praw, ani takich możliwości jak biali; in­stytucje, organizowane dla nich restauracje, poczekalnie auto. busowe — wszystko to wcale nie jest „równe”, wszystko tc jest gorsze, niż podobne urzą­dzenia dla białych. Już pomi­jając sprawę zasadniczą: że sa­ma segregacja jest najbardzie, sprzeczna z równością. Jednakże warunki, istniejące na Południu, zmusiły Murzynów — po to, by mogli żyć, po to, by mogli uzyskać wykształcenie, po to, by nie dali się zepchnąć na dno — do -wykorzystania zasa­dy, z którą walczą i walczyć bę­dą, aż zostanie całkowicie znie­siona. Jeżeli powstała możli­wość stworzenia koledżu wy­łącznie dla czarnych — chwycili tę okazję; jeżeli pojawiła się perspektywa urządzenia mu­rzyńskiego uniwersytetu — założyli taki uniwersytet właś­nie w Tuskegee. Instytut Tuskegee ma wiele osiągnięć, również takich, któ­re „ustawiają” go odpowiednio w strukturze rasowo-zawodo­­wej St. Zjednoczonych. 7 absol­wentów wydziału inżynierii zo­stało właśnie zaangażowanych na samodzielne stanowiska na Północy; jest to. zdaniem dzie­kana tego wydziału, wielki sukces Dziekan wydziału inżynierii Zdaniem dziekana?, A czy wiecie, kto jest dziekanom wy­działu inżynierii w murzyńskim Instytucie w Tuskegee, w stanic Alabama? Kiedy poprzez siatkę drzwi patrzyłem na zebranie profeso­rów Instytutu, zauważyłem trzy czy cztery białe twarze. Choć w Instytucie nic ma ani jednego białego studenta, są tam jednak biali profesorowie. Z jednym z nich zetknąłem się jeszcze tego samego wieczoru. Właśnie z dziekanem wydziału inżynierii. Miejsce urodzenia? Zaleszczy­ki. Zawód? Dr inżynierii. Na­zwisko?... Zbigniew Dybczak. Tak, jak najbardziej auten­tyczne i po polsku. P. Dybczak przyjął mnie w swym domu... starką. Pani Dybczak przy­jęła mnie... kiełbasą cytrynową, „prosto z Kanady, tam umieją do­brze robić polskie kiełbasy”. oboje — przyjęli mnie lawiną py­A tań na temat Polski, którą opuścili w 1939 r. Dr Dybczak ma tylko jedną ambicję — postawić wydział in­żynierii na takim poziomie, by nie wstydził się Politechniki Warszawskiej, Gdańskiej. Wro­cławskiej. Nie wiem nawet — mówi na pożegnanie — ile jest teraz w Polsce politechnik Wiem tylko, żc są bardzo do­bre” ZYGMUNT BRONIAREK (OD STAŁEGO KORESPONDENTA „TRYBUNY LUDU” Z USA) Dr Zbigniew Dybczak, dziekan Wydziału Inżynierii 0 polskiej poezji rewolucyjnej w ZSRR (INF. WŁ.) Po raz czwarty prze­bywa obecnie w Polsce należąc* do grona młodych radzieckich bada czy literatury Astra Piotrowska pracownik Instytutu Literatury Światowej przy Akademii Nauk ZSRR. Jej pierwsze pobyty w na szym kraju w latach 1957-59 wią­zały się z badaniami nad twór­czością Marii Konopnickiej; rok temu Astra Piotrowska uczestni­czyła w łańcuckiej sesji poświę­conej tejże poetce, występując wówczas z referatem „Maria Ko­nopnicka a literatura i krytyka rosyjska”. Przygotowała ona rów­nież pracę książkową „Droga twór­cza Marii Konopnickiej”, która ukaże się w przyszłym roku na­kładem Wydawnictwa Akademii Nauk ZSRR. Obecny pobyt Astry Piotrow­skiej w naszym kraju łączy się z przygotowaniem przez nią stu­dium poświeconego polskiej poezji rewolucyjnej lat trzydziestych. Stu. dium to ukaże się w pracy zbioro­wej „Geneza realizmu socjalistycz­nego w krajach demokracji ludo­wej”, jaką przygotowuje Wydaw­nictwo Akademii Nauk ZSRR. M. W. SUÜ iadomoUi S&felP®®fó[3S8B ze świata Wzrost zatrudnienia i płac w ZSRR Zatrudnienie w gospodarce narodo­wej w I półroczu br. zwiększyło się o 4,2 min. osób w porównaniu z ana­logicznym okresem ub. r. Z ilości tej 1,9 min. osób przybyło do przemysłu, transportu i łączności a około 1 min. osób do kołchozów. Średnia płaca robocza wzrosła w tym czasie o 4 proc., przy czym w przemy­śle i budownictwie wzrost ten wynosił 5 proc. Zablokowanie tunezyjskiego rurociągu z francuska nafta Po napadzie wojsk francuskich no Bizertę, prezydent Tunezji Bourguiba za­rządził zablokowanie końcowych urzą­dzeń rurociągu naftowego doprowadza­jącego rope z Edjele do tunezyjskiego portu La Skhira. cję W wypadku zastosowania przez Fran­środków odwetowych, Tunezja za­powiedziała zniszczenie wanie samego rurociągu, lub zdemolo­którego 450- kilometrowy odcinek przebiega przez jej terytorium. Przerwanie dostaw ropy z Edjele mo­że mieć poważne następstwa dla go­spodarki francuskiej Obcigżenie podatkowe w MRF Jak podaje biuletyn prasowy „Bon­ner Korrespondenz" w okresie od 1957 do 1961 podatki wzrosły w NRF o po­nad 50 proc. W tym czasie obciążenie podatkowo towarzystw akcyjnych zmalało i w nie­których wypadkach wynosi 65 proc, stanu z roku 1957. Wzrosło natomiast o 110 proc. ob­ciążenie podatkowe pracowników fi­zycznych i umysłowych. Defcyl budżetowy USA Amerykański minister skarbu Douglas Dillon podał do wiadomości, że rok budżetowy 1960/61 który zakończył się 30 czerwca zamknięty został deficytem blisko 4 mld. dolarów. Przyczyną deficytu były niższe wpły­wy z podatku dochodowego, wyższe wydatki na zbrojenia i na zasiłki dla bezrobotnych. Dillon przyznał, iż ten stosunkowo wysoki deficyt nastąpił wskutek tego, że ostatnia recesja przy­brała większe rozmiary aniżeli się u­­przednio spodziewano, Wclka o brytyjski rynek masło nia Jak podają „Rynki Zagraniczne" Da­zamierza się zwrócić do rządu brytyjskiego z formalnym wnioskiem o podjęcie środków antydumpingowych w stosunku do masła sprowadzanego na rynek angielski z Francji i Irlandii. kie W związku z żądaniem Danii, irlandz­stowarzyszenie rolników zwołała specjalne posiedzenie na którym pod­kreślono, że duński przemysł mleczar­ski jest subwencjonowany w stopniu nieporównanie wviszym aniżeli ma to miejsce w Irlandii. Zaostrzająca się konkurencja na bry­tyjskim rynku masła doprowadziła juł do pierwszej obniżki cen przez Danię i Holandie, (b) Nowe pozycje biblioteki poezji i prozy W PlW-owskiej, z bibliofilską zgoła troską wydawanej Bibliotece Poezji i Prozy zdecydowanie przeważa poezja; oto znów otrzymaliśmy dwie pozycje du­żej wartości z tej właśnie dziedziny. Pierwsza - to kontynuacja opracowane­go przez Pawła Hertza „Zbioru poetów polskich XIX w." (Księga druga, s. 1.140, opr. pł., zł 70). Monumentalne to dzieło prezentuje olb.zymie bogactwo naszej tradycji poetyckiej, często mniej znanej, usuniętej na dalszy plan - a przecież głęboko tkwiącej w naszej świadomości kulturalnej, formułującej wiele pojęć i zwrotów naszej mowy potocznej. Druga księga zbioru zawie­ra głównie wiersze powstałe w okresie między powstaniem listopadowym c styczniowym; jest to przebogate złoże doświadczeń i przemyśleń patriotycz­nych, w których wybijają się i dojrze­wają nuty rewolucyjnego patriotyzmu. Druga pozycja tejże Biblioteki jest również ciekawym wglądem w nasze tradycje poetyckie; jest to mianowicie zbiór „Wierszy i poematów" Byrona opracowany przez Juliusza Żuławskiego (s. 548, opr. pł., zł 45). Tom ten jest właściwie powtórzeniem edycji sprzed lat siedmiu, włączonej wówczas do se­rii „Z pism By.ona"-ale powtórzeniem poprawionym i uzupełnionym; duje on niezmiernie ciekawy obraz dziejów re­cepcji twórczości autora „Wędrówek Chiide Harolda" w Polsce, prezentu­jąc cały zastęp tłumaczy, od Mickie­wicza i Chodźki pop; zez Norwida i Wyspiańskiego aż po poetów współ­czesnych. (sad) Sieroszewskiego wspomnienia z podróży Obliczoną na wiele tomów publika­cję „Dzieł" Wacława Sieroszewskiego rozpoczęło Wydawnictwo Literackie oc środka (tom IV: powieść „Ucieczka" tom VIII: powieść „Zacisze") i od końca, od prac podróżniczych i pa­miętnikarskich popularnego ongiś au­tora. Tak więc w roku ubiegłym uka­zał się już tom XVI „Pamiętniki i wspomnienia" oraz tom XIX „Korea", zaś w roku bieżącym tom XVIII „Szki­ce podróżnicze i wspomnienia" oraj podwójny tom XVII „Dwanaście lat vy kraju Jakutów". Śieroszewskiego zesła­nie na Syberię a następnie daleko­wschodnie podróże (Chiny, Korea, Ja­ponia) przyniosły pisarski plon obfity interesujący jako wrażenia z podróż] a w zakresie poznania Jakutii nie po­zbawiony też trwałego znaczenia nau­kowego. Znajomością tematu odznacza­ją się wszystkie szkice, stąd ich trwa­ła wartość. Szkice z Japonii (np. głoś­ny artykuł „W obronie gejsz") cechuje nadto pewna sympatyczna staroświeckc naiwność autora. Nie szukać w nici pogłębienia obrazu krajów i ludzi ale wdziękiem literackiego opisu legitymu­ją się niewątpliwie. (s) W poszukiwaniu utraconego dzieciństwa Wybór nowel zatytułowany „Włóczę­dzy o zachodzie słońca” (przeł. Zofie Kierszys, PIW, s. 308, zł 20) zaprezen­tował naszym czytelnikom jednego ciekawszych, przedwcześnie w roku 1931 : zmarłego współczesnego pisarza amery kańskiego, Thomasa Wolfe’a. Są to no wele pełne poetyckiego nastroju, od­danego przez tłumaczkę na ogół wier­nie i trafnie, nastroju tęsknoty za u­­traconym, odeszłym w przeszłość dzie­ciństwem, w którym rzeczy i ludzie mieli właściwy, sprawiedliwy wymiar, tęsknoty za patriarchalnie wyidealizowa­ną rodziną i nieszczęśliwie zmarłym, nad wiek mądrym starszym bratem. Poprzez ten stylizowany nastrój wypo­wiada się w istocie poczucie obcości pisarza wobec otaczającego go, bez­dusznego i niesprawiedliwego świata, wypowiada się - w sposób oczywiście czysto emocjonalny - sprzeciw pisarza wobec otaczajqcego go życia. Jest to sprzeciw głęboki, choć pozbawiony a­­nalitycznych umiejętności krytycznych i w niejednym opowiadaniu wzruszajqcy czytelnika głęboką artystyczną szczeroś­­ścią. (sad) Monografia turystyczna Mazowsza Tak można by nazwać przewodnik „Województwo Warszawskie”, obszern« dzieło czterech krajoznawców (Tadeusza Chludzińskiego, Tadeusza Maczubskie­­go, Krzysztofa Rutkowskiego i Janusze Żmudzińskiego), wydane przez Sport i Turystykę (str. 556, liczne szkice topogr., zł 45). Autorzy zebrali w nim bowiem chyba wszystko co interesować może turystę krajowego w obszernym terenie pomiędzy Puszczą Mariańską a Pusz­czą Zieloną, pomiędzy Płockiem a Siedlcami (przewodnik obejmuje mniej więcej obszar województwa warszaw­skiego w jego granicach administra­cyjnych, wickie i włączając w nie wszakże Ło­całą Ziemię Kurpiowską) — i przekazują swe informacje w przewod­niku dobrze przemyślanym i opracowa­nym, ułożonym przejrzyście, praktycz­nym, niezbędnym każdemu, kto chce po Mazowszu wędrować z pożytkiem. Przewodnik ten jest zarazem nowym, znacznym krokiem naprzód w tworze­niu bazy dla przyszłego monograficz­nego przewodnika po Polsce, o którym mówi się od lat, ale który nadal da­leki jest od realizacji (dotychczas po­dejmowane w tym kierunku próby nie były udane). (j) VHONIKA NuituralnA. NOWY FILM antonioniego nv Reż. Michelangelo Antonioni, zna­­naszym widzom kinowym („Krzyk”), którego dwa oFtatme filmy „Przygoda” i „Noc” zdobyły światowy rozgłos, przystąpił do realizacji nowego filmu pt. „Za­ćmienie”. I tym razem główną ro­lę powierzył swej ulubionej aktor­ce Monice Vitti. Jej partnerem hę­­ilzie Alain Delon. (3) RICHTER W LONDYNIE Wybitny pianista radziecki Swia­­toslaw Richter koncertował ostat­nio w Londynie. Trzeci kolejny występ londyński Richtera odbył się w wypełnionej po brzegi o’brzymiej sali koncertowej Royal Festival Hall; program obejmował utwory Schuberta i Schumanna. Podobnie jak poprzednie, koncert był olbrzymim sukcesem radziec­kiego artysty, zaliczanego p«' wszechnie do najlepszych pianistów świata. 1 (wa) J. CHARRIER W NOWEJ ROLI W stosunkowo krótkim odstępie czasu na nasze ekrany weszły dwa filmy („Babctte idzie na wojnę” 1 „Podrywacze”), w których Jacques Charrier gra główne role. Ten sym­patyczny aktor gra obecnie w no­wym filmie znanego reżysera fran­cuskiego Andre Cayatte’a „Małżeń­stwo”. (J) CORBUSIER NAGRODZONY Znany francuski architekt Lf Corbusier otrzymał tegoroczny Wielką Nagrodę Paryża w dziale architektury, za projekt miasta Chandigarh -— stolicy Peiulżabu w Indiach, położonego u podnóża Hi­malajów, na północ od New Delhi. (ea) „NAJDŁUŻSZY DZIEŃ’ Producent amerykański Darryl F. Zanuck zamierza zrealizować film „Le jour le plus long” („Najdłuż­szy dzień”). Wezmą w nim udział m. in. Jean-Luis Barrault, Daniel Gclin, Bernard Blier i Madeleine Itenaud. (i) Na wyspach japońskich Zbocza góry porastają równe rzędy krzewów1 herbaty

Next